Krystian Pieszczek to jeden z najbardziej utalentowanych polskich żużlowców. W przyszłym roku kończy dopiero 19 lat, w ostatnim sezonie w I lidze miał średnią 2,04, co dało mu 10. miejsce w rankingu indywidualnym.
W 2014 roku miał być podporą beniaminka ekstraligi. Klub zaoferował mu solidny kontrakt, dzięki któremu junior mógłby zarobić nawet milion złotych. Pieszczek w Gdańsku nie chce jednak zostawać, bo nie wierzy w regularność wypłat. To dla niego ważnie, bo liczy na przełomowy sezon i walkę o mistrzostwo świata do lat 21.
Pieszczek szuka stabilniejszego gruntu, ale ma ważny kontrakt z Wybrzeżem i brakuje tam jedynie aneksu finansowego. To oznacza, że żużlowiec nie może tak sobie odejść na podstawie ekwiwalentu w regulaminie (120 tys. za sezon). Młody żużlowiec skierował więc wniosek o rozwiązanie kontraktu do Trybunału Polskiego Związku Motorowego, a motywuje go zaległościami gdańskiego klubu.
Unibax ma już dwóch mocnych juniorów w osobach Pawła Przedpełskiego i Oskara Fajfera, ale wiemy, że Pieszczkiem by nie pogardził. Ostatecznie jeden z juniorów mógłby być w każdej kolejce wystawiany w roli gościa w niższej lidze.
Ochotę na Pieszczka ma jednak także Falubaz Zielona Góra. Mistrz Polski ma większe kłopoty z juniorami, bo w składzie widnieją nazwiska mało pewnych Adama Strzelca, Kamila Adamczewskiego czy niedoświadczonego Alexa Zgardzinskiego. Falubaz liczy na polskie obywatelstwo dla Aleksandra Loktajewa, ale to jeszcze melodia przyszłości. Pieszczka próbował ściągnąć już przed rokiem, ale się nie udało. Teraz na pewno będzie spróbuje wykorzystać okazję.