MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Krystyna Dowgiałło: - Jest życie poza radą

Rozmawiał Wojciech Giedrys [email protected] tel. 56 65 21 449
Krystyna Dowgiałło: - Jestem następna do odstrzału w klubie PO.
Krystyna Dowgiałło: - Jestem następna do odstrzału w klubie PO. Lech Kamiński
- Jestem niemal zdecydowana, że nie będę więcej kandydować do rady - wyznaje Krystyna Dowgiałło, wieloletnia radna Platformy Obywatelskiej.

Krystyna Dowgiałło

W toruńskim samorządzie pracuje od 1990 r. Zasiada w Radzie Miasta cztery kadencje. Przez cztery lata była radną w sejmiku województwa. W latach 90. była dyrektorem Wojewódzkiego Urzędu Pracy. Zakładała Europejską Unię Kobiet. Jest ekspertem w projektach unijnych.

Rozmowa z Krystyną Dowgiałło, radną PO i przewodniczącą komisji rewizyjnej Rady Miasta

- W tej kadencji nie gra pani pierwszych skrzypiec w klubie PO. Z czego to wynika?
- To, że my mamuty jesteśmy na odstrzał, zorientowałam się w kampanii wyborczej w 2010 r. Mamuty to: Dowgiałło, Barbara Królikowska-Ziemkiewicz i Waldemar Przybyszewski.

- Chodzi o staż w radzie?
- O wiek. Walkę pokoleń. Waldek był szefem rady, jest we władzach krajowych, dlatego jego "schrupanie" jest trudniejsze. A Basia już została zjedzona przez kolegów. Nie takie wolty widziałam. Mam świadomość, że jestem następna i obserwuję, jak się koledzy do tego wezmą.

Czytaj także: Czas dorosnąć, bo nie mamy wyjścia

- Młodym radnych chodzi o "jedynki" na liście do rady?
- Oczywiście.

- Klub zarzuca pani torpedowanie wniosków w komisji rewizyjnej, której pani szefuje? Np. wniosek PO o kontrolę, jak miasto nadzoruje spółki?
- Nie został odrzucony. Zwróciliśmy się do autora o jego doprecyzowanie. Na najbliższej komisji będziemy go dyskutować.

- Klub chce cofnąć pani rekomendację z funkcji szefowej komisji i wykluczyć z klubu. Wyrok został wydany...
- ...cztery lata temu.

- A jak pani widzi swoje miejsce w polityce?
- Gdyby interesowała mnie polityka, pchałabym się w inne miejsce. Mnie interesuje jakość życia torunian, moich sąsiadów, szanse Torunia na rozwój. Tu mieszka moja córka, być może wróci z Japonii na stałe, więc chciałabym, żeby moi bliscy mieszkali w przyjaznym mieście, z którego można być dumnym. To dla mnie główne zadanie. To pierwsza kadencja, gdy obserwuję z niesmakiem, że więcej dyskusji jest związanych nie z problemem, jaki ktoś z nas zgłasza, tylko tym, kto go zgłosił.

Czytaj również: Zgrabna manipulacja toruńskiej PO

- Polityczny lans?
- Nie. Nazwałabym to przeniesieniem zwyczajów sejmowych do toruńskiej Rady Miasta. Jest za mało merytorycznych dyskusji, za dużo bicia politycznej piany, chęci zrobienia kuku przeciwnikowi politycznemu niż myślenia o interesie naszego miasta. Jestem niemal zdecydowana, że nie będę więcej kandydować. Koledzy niepotrzebnie się spalają. Michał Rzymyszkiewicz niech się nie martwi, będzie miał tę "jedynkę" na liście.

- A jak ocenia pani kompetencje młodych radnych?
- Są niskie. Widać chęć walki politycznej, a nie zajmowanie się problemami miasta.

- To źle wróży dla Torunia. Ci młodzi wkrótce mogą się stać naszą polityczną elitą.
- To mieszkańcy wybierają radnych i ich ocenią.

- Ale partie decydują o pozycji na liście i tym, kto ma większe szanse w wyborach.
- Politolodzy w 2010 r. ucieszyli się, że odmłodziła się rada. Jednego z nich pytałam, czy swój budżet domowy dałby do zarządzania świeżo upieczonym absolwentom studiów. Powiedział, że nie dałby.

- Miała pani propozycję startu z Twojego Ruchu?
- W "Nowościach" czytałam, że prowadzę takie rozmowy. To sympatyczny dowcip.

- A sejmik?
- Nie. Rada bardziej mnie pasjonuje. Tu można zrobić dużo dobrego i pomóc ludziom.

- Zostaje pani w PO?
- Na razie tak. Aczkolwiek moje przemyślenia są podobne do tych, z którymi podzielił się ostatnio senator Jan Wyrowiński, który również się zbrzydził uczestniczeniem w takich, a nie innych rolach politycznych. Żałuję, że nie udało mi się przekonać klubu do innego stylu uprawiania polityki lokalnej. Tu poniosłam porażkę. Jeśli chodzi o działania na rzecz torunian, mogę mieć satysfakcję z rzeczy, które zrobiłam. Pamiętam dyskusję z ówczesnym posłem Wyrowińskim, gdy miały być tworzone województwa. Przekonywałam go, by w ustawie było zapisane, że Toruń jest stolicą samorządu i myślę, że w to mam odrobinę wkładu.

- Cztery kadencje w Radzie Miasta, jedna w sejmiku.
- Ale jest życie poza samorządem. Mam bardzo interesujące zajęcie. Mogę założyć fundację i się w niej realizować, robić mnóstwo rozmaitych i pożytecznych rzeczy dla sąsiadów i miasta, nie będąc radną.

- Jak Rada Miasta panią uformowała?
- Zyskałam ogromną wiedzę o problemach, które nurtują torunian, możliwościach ich rozwiązywania. Myślę, że wiele rzeczy się mi udało. Nauczyłam się, jak negocjować i dążyć do celu. Jeśli chcemy coś zmienić, to nie możemy tego robić agresywnie. Trzeba wokół spraw budować koalicje, nawet jeśli nie będziemy wprost widoczni jako autorzy pomysłu. Praca w radzie to gra zespołowa.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska