KS Toruń w niedzielę przegrał półfinał PGE Ekstraligi z Unią Leszno. - Cztery wyścigi nominowane w czasie meczów półfinałowych przegraliśmy 6:18. Chce sobie zresztą policzyć wszystkie nasze wyścigi nominowane w sezonie. Pewnie dysproporcja będzie mniejsza, ale na pewno je częściej przegrywaliśmy niż wygrywaliśmy. Prawda jest taka, że gdyby zaliczyć wyniki obu meczów po 13 wyścigach, to nie było w ogóle dyskusji - mówi Jacek Gajewski.
Nic więc dziwnego, że właśnie wokół liderów koncentrują się analizy i komentarze. Zaraz po meczu oberwało się Grigorijowi Łagucie, który z 11 półfinałowych swoich wyścigów wygrał tylko 3. - Przed meczem liczyłem właśnie szczególnie na niego, Pawła i jeszcze jednego seniora, na tym opierałem szanse na finał. Jak było, widzieliśmy. Nie spodziewałem się, że Oskar przywiezie tyle punktów w Lesznie. Widać, że na koniec sezonu ogarnął się z wieloma tematami, które sprawiały mu kłopot. To nie pomogło, bo liderzy rozczarowali. Każda drużyna ma takiego zawodnika, który decyduje o jej obliczu: Woffinden, Hancock, czy Sajfutdinow, u nas takiego zabrakło - przyznaje Gajewski.
W ciemno można założyć, że zimą KS będzie szukał zawodnika, który za rok mógłby zapewnić większą ilość indywidalnych zwycięstw. - Rozmawialiśmy z prezesem na ten temat, poznałem jego przemyślenia i wstępne plany. Wiem, jakie są oczekiwania właściciela i jaki będzie mniej więcej budżet. Wszystko jest na dobrej drodze. Pojawiają się w głowie pewne pomysły, przede wszystkim musimy poszukać prawdziwego lidera drużyny. Będziemy się na tym koncentrować po dwumeczu z Unią Tarnów - dodaje Gajewski.
Unia Leszno - KS Toruń. PGE Ekstraliga/x-news
