Miedziński kontuzjio doznał w pierwszym ligowym meczu w barwach Swindon. Po upadku lewa ręka dostała sie w pobliże zębatki i poważnie zostały uszkodzone palce. - Wszystko idzie w dobrym kierunku. Trzeba pamiętać, że sam powrót na tor nie oznacza, że będzie wszystko idealnie. Rehabilitacja będzie znacznie dłuższa, być może trzeba będzie do tego jeszcze wrócić po sezonie. Najważniejsze, że rany goją się bez komplikacji i zaczynam ćwiczyć rękę. Jestem pod opieką dr. Damiana Janiszewskiego, to świetny fachowiec, ćwiczę jak najczęściej i najważniejsze widzę postępy - mówi Adrian Miedziński,
Kiedy jest szansa na pierwsze treningi na torze? - Nie chcę wyznaczać sobie żadnego terminu. Zrobię, żeby to nastąpiło jak najszybciej, ale nie chce stwarzać sobie takiej presji. Mecz z Rzeszowem? Szansa jest zawsze, ale tylko wtedy, jeżeli ręka będzie wystarczająco sprawna, żeby nie stwarzać zagrożenia dla siebie i kolegów na torze - podkreśla torunianin.
Zobacz: SPAR Falubaz Zielona Góra - KS Toruń [zdjęcia, wideo]
Na razie Miedziński dopinguje kolegów spoza toru i podkreśla, że to bardzo trudne. - Zawody z trybun nie ogląda się łatwo. Mecz z Betardem chciałem spokojnie obejrzećz perspektywy kibica, ale nie wytrzymałem i po 10 biegu poszedłem do parkingu, żeby wesprzeć jakoś chłopaków. Młodzi zawodnicy mają teraz szanse pokazać swoje możliwości, zwłaszcza ci najmłodsi debiutanci. Na razie punktów wielu nie zdobywają, ale przynajmniej wiedzą, do czego trzeba dążyć - dodaje żużlowiec.
Czytaj e-wydanie »Motoryzacja do pełna! Ogłoszenia z Twojego regionu, testy, porady, informacje