Miasto czerpie profity z płatnego parkowania już od kilku ładnych lat, a ks. dziekan dopiero niedawno odkrył, że część dochodów pochodzi z parkowania na jego gruncie. I zaproponował transakcję wiązaną - żeby miasto w zamian za utracone przez parafię dochody zajęło się wywózką śmieci z cmentarza parafialnego, który jest w gestii bazyliki mniejszej.
Komisja komunalna wzięła sprawę na ząb, ale jedyna jej sugestia jest taka, by rzecz rozsądzili prawnicy, bo nie uda się odpowiedzieć na pytanie, ile konkretnie pieniędzy zarabiają konkretne parkomaty. Wszystkie dochody są wrzucane do jednego worka i nie ma nawet rozgraniczenia stref płatnego parkowania.
- Na przyszłość musimy więc rozgraniczyć, ile mamy dochodu z poszczególnych parkometrów - podkreśla Antoni Szlanga, szef komisji komunalnej w Radzie Miejskiej. - Nawet Straż Miejska tego nie wie, jakie są wpływy, bo po prostu nie ma takich wyliczeń.
Chodzi o kilka miejsc parkingowych na kościelnym gruncie. Zdaniem komisji budżetu należałoby przekazywać 50 proc. dochodu z płatnego parkowania w tym miejscu, bo miasto przecież ponosi koszty obsługi parkometrów. Albo zastanowić się, czy wywózka śmieci z cmentarza parafialnego jest ekwiwalentna wobec utraconych przez parafię wpływów.
- Ta sytuacja pokazała, że dobrze byłoby jednak wiedzieć, ile mamy wpływów z poszczególnych parkometrów - mówi Marian Rogenbuk, szef komisji budżetu. - Można to zrobić, technicznie nie nastręcza to problemu.
Propozycja komisji budżetu jest nadal do przemyślenia. Burmistrz Arseniusz Finster zlecił wydziałowi komunalnemu, by się sprawie przyjrzał.
- Wolałbym chyba wywozić te śmieci z parafialnego - podkreśla Finster. - Ale zobaczymy jakie będą wnioski.
Parafia nie chce naliczania wstecz, ale jest zainteresowana jak najszybszym ubiciem interesu.