Waldemar B. był w 2005 r. wikarym w parafii Matki Boskiej Fatimskiej na bydgoskich Wyżynach. Z jedną z rodzin z parafii bardzo się zaprzyjaźnił. Zdarzało się nawet, że nocował w domu parafian.
Podczas jednej z takich nocy miał dopuścić się molestowania śpiącego 10-letniego syna gospodarzy. Wszystko nakręcił kamerką w telefonie.
Przeczytaj również: Jest wyrok sądu. Zakonnik z Pakości molestował ministranta
Jak się okazało, chłopiec nie spał, ale o przerażającym zdarzeniu opowiedział rodzicom dopiero 2 lata później. Ci natychmiast powiadomili organa ścigania. Zdaniem biegłego psychologa, który badał dziecko, mówiło ono prawdę.
Wikarego, który przeniósł się do parafii w Wysokiej koło Piły, zatrzymano i tymczasowo aresztowano. Prokuratura postawiła mu zarzut dopuszczenia się czynności seksualnej wobec osoby małoletniej i utrwalania treści pornograficznych z udziałem małoletniego.
Areszt wobec Waldemara B. kilkakrotnie przedłużano, jednak pod koniec 2008 r. wyszedł zza krat. Tymczasowe aresztowanie z powodu złego stanu psychicznego podsądnego zamieniono na inny środek zapobiegawczy. Waldemar B. wpłacił 40 tys. zł. kaucji i od tej pory odpowiadał przed sądem z wolnej stopy.
Czytaj też: Wikary z Inowrocławia podejrzany o posiadanie i rozpowszechnianie dziecięcej pornografii
Dziennikarze "Głosu Wielkopolskiego" sprawdzili, że nie wrócił już do parafii w Wysokiej. Nie udało się jednak ustalić, skąd pochodziły pieniądze na kaucję.
Dziś zapadł wyrok w sprawie byłego wikarego. Został skazany na trzy lata pozbawienia wolności. Orzeczenie nie jest prawomocne.
Przypomnijmy, że jednym z ostatnich wyroków w podobnej sprawie był werdykt koszalińskiego Sądu Okręgowego, który w grudniu podtrzymał wyrok dwóch lat więzienia dla Zbigniewa R., byłego proboszcza z Kołobrzegu. R. miał molestować dwóch chłopców w wieku 12 i 14 lat. Z aktu oskarżenia wynikało, że Zbigniew R. w 2000 i 2001 roku wielokrotnie doprowadził chłopców do poddania się czynnościom seksualnym. Młodszy z nich dopiero trzy lata temu zawiadomił o sprawie prokuraturę. Starszy zdecydował się pójść w jego ślady.
Czytaj e-wydanie »