Grudziądzcy radni nie zajęli się dziś uchwałą powierzającą sprzątanie ulic miejskiej spółce MZK. Punkt został zdjęty z obrad.
Zaraz na początku obrad wnioskował o to klub radnych PiS. Podobny wniosek złożył również prezydent Robert Malinowski.
Sesję Rady Miejskiej zdominowała m. in. uchwała wprowadzająca opłaty za zatrzymywanie się autobusów i busów na przystankach komunikacji miejskiej.
Radni podjęli decyzję, że przewoźnicy za każde zatrzymanie pojazdu na przystanku miejskim w Grudziądzu będą uiszczać opłatę w wysokości 5 groszy. Pieniądze mają zostać przeznaczone na remonty i utrzymanie przystanków autobusowych.
- Nie narzucajmy od razu najwyższej stawki przewidzianej przez ustawę. Wyremontujmy najpierw wiaty, a potem pobierajmy maksymalne stawki na ich utrzymanie - oponował przed podjęciem uchwały Łukasz Mizera, radny SLD.
- Wyliczyłem, że wpływy z opłat pozwolą w ciągu dwóch lat odnowić wszystkie wiaty w mieście - popierał projekt Michał Czepek z klubu PO.
Uchwała może mocno uderzyć w finanse prywatnych firm komunikacyjnych.
- Najmniejsi na rynku przewoźnicy mogą tego nie wytrzymać - wstawił się za przedsiębiorcami rajca Grzegorz Miedzianowski (Wspólny Grudziądz).
Z kolei radny Maciej Glamowski zauważył, że remonty wiat można finansować także z innych źródeł. - Można zamieszczać na nich reklamy. Poprawiłoby to ich estetykę - mówił rajca z klubu PO.
- Grudziądz nie jest miastem, którym byliby zainteresowani właściciele nośników reklam umieszczanych na przystankach - odparł wiceprezydent Marek Sikora.
Ostatecznie uchwała została przegłosowana większością głosów radnych PO i Wspólnego Grudziądza.
- Nie wiedziałem o takim pomyśle radnych - mówi zaskoczony Tomasz Jaroński, właściciel firmy Sprint Bus. - To chore. Nakłada się na nas coraz więcej podatków od samochodów, paliwa, a teraz jeszcze od zatrzymania się na przystanku. W takiej sytuacji zastanowię się czy nie zamknąć interesu.