Andrzej Zieliński w Młodzieżowej Spółdzielni Mieszkaniowej kupił mieszkanie spółdzielczo-własnościowe.
Opowiada: - Moja pani notariusz, z którą to załatwiałem, podpowiedziała mi, że teraz są bardzo korzystne warunki przekształcenia mieszkania w odrębną własność.
Spółdzielnia: "Nie ma takiej możliwośći"
Pan Andrzej poszedł więc załatwić formalności do spółdzielni i złożył wniosek. W dziale członkowskim podano mu też nazwisko notariusza, z którym powinien zawrzeć akt notarialny.
- Zdziwiony powiedziałem, że mam już swojego notariusza. Pani odpowiedziała: „nie ma takiej możliwości” - wyjaśnia zirytowany.
Zieliński odpuścił. Poszedł do wyznaczonego notariusza i załatwił sprawę.
- Co miałem zrobić? Nie chciałem wchodzić w konflikt ze spółdzielnią, bo szkoda mi na to nerwów i czasu - mówi.
Czytaj też: O absurdalnym przepisie banku... który uniemożliwia stuletniej klientce wybieranie pieniędzy
Przyznaje jednak, że poczuł się bardzo niekomfortowo i męczy się do dziś: - Piana poszła mi z ust. Przecież to ja płacę za ten akt! Mam zaufanego notariusza, u którego załatwiałem już kilka spraw. Dlaczego więc spółdzielnia nakazuje mi, że powinienem pójść do kogoś innego? Po prostu komuna!
Jerzy Żółkiewicz, prezes Młodzieżowej Spółdzielni Mieszkaniowej twierdzi, że nie ma żadnych przeciwwskazań, aby lokator skorzystał ze swojego notariusza. - Pani mówi o jakimś problemie, który dla spółdzielni nie istnieje. Podpisaliśmy już 1400 aktów notarialnych, również z notariuszami spoza Torunia! - twierdzi prezes.
Dlaczego więc urzędniczka twierdziła inaczej?
Czytaj też: Pracownik banku: "dzieci zabierze wam opieka społeczna i będziecie spać na podłodze"
- Diabeł tkwi w szczegółach. Musiałbym wiedzieć dokładnie o kogo chodzi. Poza tym zarząd współpracuje z kilkoma notariuszami, do których m.in. wysyła pełnomocnictwa udzielone pracownikom uprawnionym do podpisywania aktów. Z innymi trzeba wszystko ustalać od nowa. Dla mnie notariusz jest notariuszem. Każdy bierze taką samą stawkę.
A dlaczego Państwo współpracujecie akurat z tymi notariuszami? - pytam prezesa.
- Bo z nimi. Powtarzam. Nie ma kancelarii notarialnej, która jest lepsza czy gorsza. To ci notariusze łaskę nam zrobili. W zeszłym roku trudno się było do nich dostać. Podobnie, jak my działają inne spółdzielnie - argumentuje.
Spotkanie z notariuszem do zaakceptowania?
Podając się za osobę, która jest w sytuacji podobnej do pana Andrzeja, zadzwoniliśmy do innych toruńskich spółdzielni.
Na Skarpie dowiedzieliśmy się, że spółdzielnia ma prawo wybrać dowolnego notariusza. W spółdzielni Rubinkowo można skorzystać z tych, z którymi współpracuje lub wybrać innego.
- W tym drugim przypadku kierownik działu musi zaakceptować termin spotkania z notariuszem. To jest bowiem umowa dwustronna, przy podpisywaniu której obecny jest także pełnomocnik spółdzielni - wyjaśniają.
Podobnie jest w Zieleńcu.
Notariusz spoza Torunia zgodził się temat skomentować wyłącznie anonimowo: - Żyć nie umierać. Chciałbym być notariuszem, któremu to spółdzielnia szuka klientów.
* Nazwisko bohatera tekstu, na jego prośbę, zostało zmienione.
