Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kto podpalił zakład pogrzebowy w Bydgoszczy? Grabarze kopią dołki. Pod sobą

Maciej Czerniak, [email protected], tel. 52 325 31 41
Zakład pogrzebowy "Nero" w Bydgoszczy istnieje od 2007 roku. Grzegorz Falkowski twierdzi, że w tym czasie już kilka razy próbowano go zastraszyć.
Zakład pogrzebowy "Nero" w Bydgoszczy istnieje od 2007 roku. Grzegorz Falkowski twierdzi, że w tym czasie już kilka razy próbowano go zastraszyć. sxc.hu
Policjanci mówią, że pożar w firmie pogrzebowej "Nero" w Bydgoszczy mógł być dziełem podpalacza. To część cichej, ale bezlitosnej wojny bydgoskich grabarzy?

Tylko dzięki czujności pracownika ochrony, który wieczorem 23 czerwca miał dyżur w siedzibie Wojewódzkiego Ośrodka Ruchu Drogowego w Bydgoszczy, nie doszło do tragedii. Mężczyzna wezwał straż pożarną, gdy zobaczył, że płonie usytuowany po sąsiedzku zakład pogrzebowy.
Podpałki i stos zapałek

- Temu człowiekowi zawdzięczam, że cały mój zakład nie poszedł z dymem - mówi Grzegorz Falkowski, właściciel przedsiębiorstwa "Nero". - Ogień zdążył rozprzestrzenić się w pionie budynku. Szczęście w nieszczęściu, że częściowo spaliła się rura odprowadzająca wodę. To spowodowało wyciek i ograniczyło straty.

Falkowski ocenia, że remont dachu, wstawienie nowej witryny sklepowej i inne naprawy zniszczeń po pożarze będą go kosztowały prawie 20 tys. zł.

- Policjanci znaleźli w zgliszczach stos nadpalonych zapałek, a także podpałki, które ktoś najwidoczniej wrzucał do pomieszczenia - wyjaśnia przedsiębiorca.

Sprawą zajmują się śledczy z komisariatu Bydgoszcz-Śródmieście. - Wyjaśniamy okoliczności pożaru w zakładzie pogrzebowym przy ulicy Wyszyńskiego - informuje Przemysław Słomski z zespołu prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Bydgoszczy. - Istnieją podejrzenia, że mogło to być podpalenie, ale nie możemy snuć domysłów. Z jakimikolwiek zarzutami trzeba się wstrzymać do czasu zakończenia dochodzenia.

To nie jest jedyne dochodzenie bydgoskiej policji, w którym głównymi bohaterami są przedsiębiorcy pogrzebowi. Wyjaśniają też okoliczności zajścia z lipca tego roku.

- W dwóch karawanach należących również do tej samej firmy wybito szyby - dodaje Słomski. - Między innymi z uwagi na ten fakt oraz na to, że od pożaru do tego ostatniego incydentu minęło tylko kilkanaście dni, połączyliśmy obie sprawy.
Kopią dołki... pod sobą

Falkowski ma podejrzenia, co do sprawcy obu "wypadków", ale nie mówi tego głośno. - To sprawa policji - zaznacza przedsiębiorca. - Ufam, że mundurowi znajdą winnego. Te ostatnie wypadki to tylko wierzchołek góry lodowej, ostatnie akty w dziwnej kampanii wymierzonej w moje przedsiębiorstwo.

O jaką kampanię chodzi? Grabarz nie pozwala długo czekać na odpowiedź. - 18 czerwca w bydgoskim sądzie zapadł wyrok w sprawie, którą wytoczył mi Marek Pawłowski, przedsięborca pogrzebowy z Fordonu. Razem z moim pracownikiem zostaliśmy pomówieni o absurdalne czyny. Jednym z tych zarzutów był taki, że rzekomo człowiek pracujący w moim przedsiębiorstwie usiłował przejechać podczas ceremonii pogrzebowej pracownika firmy pana Pawłowskiego. Na szczęście sąd oczyścił nas z tych zarzutów. Niczego nie udowodniono.
Co na to skarżący? Wczoraj próbowaliśmy się skontaktować z Markiem Pawłowskim.- Niestety, nie mogę teraz rozmawiać - uciął przedsiębiorca. Zaproponował rozmowę w innym terminie.
Zdaniem właścicielki innej firmy pogrzebowej, tym razem z centrum miasta, nie jest tajemnicą, że w nekrobiznesie trzeba pilnować swego interesu.

- Rywalizacja owszem, jest - przyznaje właścicielka firmy. Nie chce ujawniać swojego nazwiska. - Czasem ktoś zdecyduje się zagrać w wątpliwy moralnie sposób. Nie można jednak przesadzać.

W ubiegłym roku policję zaalarmował jeden z przedsiębiorców, który doniósł, że na parkingu wielopoziomowym w centrum Bydgoszczy stoi karawan ze zwłokami. Rzekomo firma pogrzebowa chciała w ten sposób zaoszczędzić na wynajmowaniu profesjonalnej chłodni.

Inny przypadek miał miejsce w sierpniu 2012. Grzegorz Falkowski zwrócił wtedy uwagę na warunki, w jakich trzyma się ciała zmarłych w chłodni na cmentarzu przy ul. Piastowej w bydgoskim Fordonie. Inspektorzy sanepidu kazali wtedy proboszczowi parafii św. Mikołaja (zarządcy nekropolii), by wyremontował chłodnię.

Więcej we wtorek w papierowym wydaniu Gazety Pomorskiej.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska