Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kto stracił, a kto zyskał na zmiennych kursach walut?

Rozmawiała Agnieszka Wirkus, Fot. Archiwum [email protected] Tel. 052 326 31 82
Marek Goliszewski: - O "jednym okienku" za dużo się mówi. Ono jest od dawna potrzebne i już dawno należało wprowadzić w tej sprawie odpowiednie zmiany. Ale ważniejszą zmianą byłoby wprowadzenie "zero okienka."
Marek Goliszewski: - O "jednym okienku" za dużo się mówi. Ono jest od dawna potrzebne i już dawno należało wprowadzić w tej sprawie odpowiednie zmiany. Ale ważniejszą zmianą byłoby wprowadzenie "zero okienka."
Rozmowa z Markiem Goliszewskim prezesem Business Centre Club


- Od naszej poprzedniej rozmowy minął rok. Wtedy mówił pan, że taniejący import napędza handel i konsumpcję, a budżetowi państwa pozwala powiększyć wpływy z podatków. Potem przyszedł kryzys i waluty zaczęły drożeć. Czy ubiegły rok był rzeczywiście tak zły, jak niektórzy twierdzą?

- Ubiegły rok był zaskakujący. Zaczął się obiecująco - prace rozpoczynał nowy rząd z dominującą Platformą Obywatelską, partią o wolnorynkowym programie. Wydawało się, że liberalny rząd, z wysokim poparciem społecznym, w sytuacji silnego wzrostu gospodarczego naprawdę może zdziałać cuda. Jednak mijały kolejne tygodnie i okazywało się, że nie nadchodzą oczekiwane, ważne decyzje gospodarcze - jak reformy finansów publicznych i systemu ochrony zdrowia, obniżenie kosztów pracy, decyzja o dacie wejścia Polski do strefy euro, dokończenie reformy emerytalnej i prywatyzacji.

Dochodziły sygnały o kłopotach gospodarczych za oceanem i ich skutkach na rynkach światowych, w tym europejskich. Jednak wciąż wydawało się niemożliwe, aby mogły one znacząco wpłynąć na sytuację w Polsce.

Aż nagle - we wrześniu - okazało się, że kryzys już jest w naszym kraju. Dotkliwe było ograniczanie zamówień eksportowych dla polskich firm, zatrzymanie działalności kredytowej banków, raptownie osłabiający się złoty i wycofywanie kapitału z Polski, skutkujące między innymi spadkami na giełdzie.

Ubiegły rok kończył się więc w poczuciu dużej niepewności. Trudno było przewidzieć jak długo jeszcze potrwa deprecjacja złotego, jak głęboko spadną jeszcze notowania na GPW, kiedy kryzys dotknie dna na świecie, a kiedy w Polsce.

- Jaki wpływ miały bardzo zmienne kursy walut na sytuację polskich firm? Kto stracił, a kto zyskał?

- Właściwie stracili wszyscy poza spekulantami walutowymi. Gorsze od niskiego kursu złotego jest jego rozchwianie. Podpisuje się umowy biorąc pod uwagę bieżący kurs złotego z założeniem możliwych niewielkich odchyleń w jedną lub drugą stronę. Kiedy na przykład ktoś podpisał kontrakt w kwietniu - gdy kurs wymiany euro wynosił 3,40 zł - to w grudniu - kiedy za euro należało zapłacić 4,20 zł - trzeba było renegocjować kontrakt albo dokładać do interesu. A ponieważ problemy takie były powszechne, takie renegocjacje rzadko kończyły się sukcesem.

Teoretycznie, osłabiający się złoty wpływał korzystnie na sytuację eksporterów. Ale to głównie teoria, ponieważ jak wiadomo zamówienia zagraniczne drastycznie spadły.

- Przez długi czas głośno było o opcjach walutowych, z powodu których pieniądze straciły niektóre firmy. Sądzi pan, że państwo powinno pomagać takim przedsiębiorstwom?

- I tak, i nie. Pomysły polityków, by ustawowo unieważnić takie umowy są absurdalne i szkodliwe. Ponieważ ingerują w wolny rynek i prawo swobody zawierania umów. Natomiast faktycznie być może zabrakło jakichś elementów nadzoru, co pozwoliło niektórym bankom na zawieranie skrajnie niesymetrycznych umów, godzących w interesy ich klientów. Jako państwo, powinniśmy z tej lekcji wyciągnąć wnioski, takie jak na przykład konieczność szybkiej implementacji dyrektywy MiFID, która wprowadza mechanizmy zabezpieczające.

- Przez ostatni rok weszło w życie wiele nowych przepisów. Czy pomogły one przedsiębiorcom, czy raczej są kolejną rzuconą im pod nogi kłodą?

- Kłodą na szczęście nie są, ale wymiernych ułatwień, niestety, też nie przynoszą.

Udało się przeprowadzić przez proces legislacyjny kilka rozwiązań z tak zwanego Pakietu Szejnfelda. Nie są to zmiany rewolucyjne, ale potrzebne i dobre na początek. Bilans komisji "Przyjazne Państwo" okazał się natomiast dotkliwie rozczarowujący.

- Rząd zapowiada nowe reformy. Które z tych pomysłów uważa pan za słuszne, a jakie nie zostały dobrze zaplanowane?

- Mam wrażenie, że wszelkie reformy zostały odłożone. Rząd skupiony jest teraz na walce o utrzymanie w ryzach deficytu. W bieżącej sytuacji jest to uzasadnione. Ale oczywiście mam w tym miejscu gorzką refleksję, że gdyby na początku 2008 roku rząd wziął się za poważną reformę finansów publicznych czy za głęboką, systemową reformę Kasy Rolniczego Ubezpieczenia Społecznego, nie mówiąc już o zaniechaniach wcześniejszych rządów - bylibyśmy dzisiaj w zupełnie innym miejscu. Przez to, że nikt nie odważył się tych reform przeprowadzić, deficytu na założonym poziomie nie uda się utrzymać i zamiast 3-4 procent prawdopodobnie wyniesie 6-8 procent.

Udało się uchwalić w zasadzie nową ustawę o partnerstwie publiczno-prywatnym. Jest nadzieja, że przyczyni się do ożywienia inwestycji w sferze publicznej.

Musimy wykorzystać szansę związaną z pieniędzmi unijnymi. Powinniśmy zrobić wszystko - rząd, parlament, samorządy - by jak najbardziej uprościć procedury i skrócić czas wykorzystywania przyznanych euro. Szczególną zaś uwagę należy zwrócić na inwestycje infrastrukturalne, bo dzięki nim publiczne pieniądze oznaczają zlecenia dla firm, pracę dla ludzi i rozwój kraju. Nowe drogi, szybsza kolej, powszechnie dostępny internet i lepsze warunki życia wywołają dalsze inwestycje krajowe i zagraniczne oraz przyczynią się w ten sposób do dalszego rozwoju Polski.

- A co z "jednym okienkiem"? Wiele osób uważa, że dzięki niemu rejestracja działalności gospodarczej wcale nie jest łatwiejsza i szybsza. Zgadza się pan z tą opinią?

- O "jednym okienku" za dużo się mówi. Ono jest od dawna potrzebne i już dawno należało wprowadzić w tej sprawie odpowiednie zmiany. Ale ważniejszą zmianą byłoby wprowadzenie "zero okienka", czyli umożliwienie przedsiębiorcom elektroniczną komunikację z administracją. Ale przede wszystkim skuteczne likwidowanie barier biurokratycznych utrudniających prowadzenie działalności gospodarczej. Co z tego, że łatwiej będzie założyć firmę, skoro potem i tak biurokracja będzie utrudniała jej prowadzenie?

 

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska