- Staram codziennie pojawiać się w pracy, ponieważ trzeba podejmować decyzje - mówi Marek Gotowski, prezes znanej firmy budowlanej Gotowski w Bydgoszczy. - Codziennie mierzymy temperaturę pracownikom w zakładzie. Załoga jest bardzo zdyscyplinowana, choć na początku miała opór co do termometrów. Szybko przestawiła się jednak na nagły, konieczny tryb. Jeśli ktoś źle się czuje, po prostu zostaje w domu.
Wszyscy boimy się
Marek Gotowski opowiada, że firma pracuje normalnie, czyli realizuje kontrakty z zachowaniem wszelkich rygorów sanitarnych. Nikt jej z umów nie zwolnił, często dotyczą one zamówień publicznych.
Polecamy także: Naszej branży grozi upadłość! - wołają prezesi polskich firm meblowych
- Co było możliwe, ograniczyliśmy, czyli spotkania, mamy telekonferencje - dodaje prezes.
Widzi duży problem w tym, że obok branże wygaszają się: - Widać to w przepływie pieniędzy. Współpraca handlowa wygląda teraz zupełnie inaczej, są przedpłaty i zapłaty w gotówce. Obroty w gospodarce trzymają zaś usługi i być może dzięki nim, gdy to straszne już minie, uda się szybciej wrócić do normalności. To, co się stało, to cios dla gospodarki. Potrzebne są szybkie decyzje, inaczej będzie dramat. Tymczasem politycy kłócą się czy przyjść do Sejmu, czy nie. Mam nadzieję, że zrozumieją, że należy podarować firmom wiele opłat, jak już to zrobiły niektóre kraje, bo inaczej one zbankrutują.
Jak radzą sobie inne firmy?
- Nasz zakład produkuje żywność, więc od lat kierujemy się tym, by zapewnić wymagany standard bezpieczeństwa żywności - mówi Marta Otrzonsek, pełnomocnik ds. jakości i bezpieczeństwa żywności w Wytwórni Octu i Majonezu "Ocetix" w Grudziądzu. - Na co dzień stosowaliśmy środki pozwalające ograniczyć zagrożenia, np. odzież ochronną (maseczki, rękawiczki jednorazowe - red.), a także płyny do mycia i dezynfekcji rąk oraz powierzchni. Mieliśmy sprawdzonych dostawców, a jednocześnie pojawiały się wciąż nowe oferty na te produkty. Obecnie musimy dokładać dużych starań, żeby zapewnić ciągłość korzystania z tych artykułów. Nasi stali dostawcy mają duże problemy, żeby temu sprostać. Używane dotychczas żele dezynfekcyjne są mało możliwe do zdobycia.
Majonez zawsze schodził na święta
Tak Marta Otrzonsek komentuje, jakie są teraz zagrożenia dla branży: - Ograniczenia związane z kwarantannami, a także zaostrzeniem obowiązku przebywania w domu bardzo wpłynęły na branżę gastronomiczną. Jest to wyraźnie widoczne na przykładzie znacząco niższej liczby obecnie sprzedawanych wyrobów. Majonez w słoiczkach był zawsze popularny szczególnie w okresie przed świętami Wielkiej Nocy i obecnie nie spadło zainteresowanie nim. Nie wiadomo, jak będzie w przyszłości. Jeśli znacząco wzrośnie bezrobocie lub zmniejszą się dochody Polaków zmienią się też priorytety w zakupach artykułów.
Z kolei we włocławskim Anwilu wszyscy pracownicy wypełnili specjalne „oświadczenia podróży”, w których wskazali, czy w ostatnim czasie przebywali poza granicami naszego kraju.
- Takie same dokumenty wypełniają osoby wchodzące na teren firmy, m.in. dostawcy i kontrahenci - odpowiada Daria Studzińska, dyrektor komunikacji i marketingu Anwilu. - Odwołane zostały wszelkie wydarzenia dla pracowników, w tym szkolenia, a także wycieczki na teren zakładu. Ponadto podjęliśmy decyzję o rezygnacji z podróży służbowych, a pracownicy otrzymali zalecenie, by zamiast spotkań w większych grupach, organizować tele i wideokonferencje. Na terenie całej firmy służby dbające o czystość regularnie dezynfekują wyznaczone pomieszczenia i wyposażenie z zastosowaniem właściwych środków odkażających. Autobusy komunikacji miejskiej przywożące pracowników do pracy, jak również pojazdy komunikacji wewnętrznej przechodzą regularną dezynfekcję - ozonowanie. Takiej samej procedurze poddawane są też inne pojazdy, np. wózki widłowe i meleksy.
Przymusowe urlopy
- Ograniczyliśmy do minimum wyjazdy służbowe - twierdzi Maciej Grześkowiak, rzecznik bydgoskiej Pesy. - Każdy pracownik wchodzący na teren firmy ma mierzoną temperaturę, w ten sposób chcemy wyeliminować do zera obecność osób z infekcjami. Zobowiązaliśmy wszystkie firmy zewnętrzne do przedstawiania raportów z działań profilaktycznych przez nie podejmowanych oraz niezatrudniania osób, które przebywały w ostatnim czasie zagranicą.
Jak nas z kolei informują pracownicy chojnickiej firmy z branży meblowej Polipol, firma wysyła w ich kwietniu na przymusowe urlopy. Wysłaliśmy prośbę o komentarz, ale (do zamknięcia tego numeru) go nie otrzymaliśmy.
