Zobacz wideo: Nowe objawy koronawirusa. To musisz wiedzieć
Kontrolerzy NIK przyjrzeli się funkcjonowaniu systemu ratownictwa medycznego. Pod lupę wzięli 10 jednostek pogotowia, które skontrolowane zostały w latach 2018-2019. Wśród ośrodków, w których badano między innymi zgodność dokumentacji z interwencjami podejmowanymi przez ratowników, liczbę lekarzy, którzy wyjeżdżali do zdarzeń z zespołami ratowników oraz liczbę przepracowanych godzin w miesiącu, była między innymi Wojewódzka Stacja Pogotowia Ratunkowego w Bydgoszczy.
Jedna z uwag kontrolerów odnosiła się, np. do wymogu odpowiedniego wyposażenia rezerwowych stanowisk dyspozytorskich. Takie braki zostały stwierdzone między innymi w jednostce w Zamościu i Bydgoszczy.
To Cię może też zainteresować
Z kolei w sześciu z dziesięciu skontrolowanych jednostek dokumentacja medyczna i księgi dysponenta Zespołu Ratownictwa Medycznego prowadzone były - jak wynika z kontroli NIK - niezgodnie z przepisami rozporządzenia Ministra Zdrowia 9 listopada 2015 roku. To rozporządzenie dotyczy, m.in. wzorów dokumentacji medycznej. Kontrolerzy stwierdzili, że w Pogotowiu Ratunkowym w Bydgoszczy nie wypełniano "wszystkich wymaganych elementów kart zleceń wyjazdu ZRM". Poza tym, co podkreślono w raporcie, w czterech z pięciu skontrolowanych szpitali prowadzących Szpitalne Oddziały Ratunkowe istniały braki w dokumentacji pacjentów. W opisywanych przypadkach brakowało danych pacjenta, wzywającego, opisu badania, rozpoznania wstępnego, czy podpisów lekarzy.
W karetkach brakuje lekarzy
- Lekarzy wciąż brakuje, SOR-y obciążone są pacjentami, którzy nie wymagają pomocy z zakresu medycyny ratunkowej, a chorzy długo czekają na przyjazd karetki - - mówi Marian Banaś, prezes Najwyższej Izby Kontroli. - Ratownictwo miało wesprzeć dwa projekty - System Wspomagania Dowodzenia oraz Tryb Obsługi Pacjenta - jednak ich realizację powierzono Lotniczemu Pogotowiu Ratunkowemu, czyli jednostce, która nie miała w tym obszarze żadnego doświadczenia. Już teraz w ratownictwie medycznym brakuje około 1500 lekarzy. Z tego powodu nie można zapewnić pełnej obsady na SOR-ach. Zdarzało się więc, że na niektórych oddziałach dyżurował tylko jeden lekarz i to nie zawsze specjalista medycyny ratunkowej. Co więcej, nasza kontrola pokazała skrajne przypadki, w których medycy pracowali nieprzerwanie przez 80 godzin.
Z raportu NIK: Od stycznia 2018 roku do września 2019 w pogotowiu systematycznie zmniejszała się liczba lekarzy. I tak, np. w WSPR w Bydgoszczy z 20 do 16, to jest o 20 proc. Podobnie było w innych stacjach - w Szczecinie ze 145 do 117, a w Zamościu z 36 do 27. Przez pierwszych dziewięć miesięcy 2019 roku lekarze WSPR w Bydgoszczy przepracowali 625 godzin. Dla porównania, w jednostce Meditrans w Warszawie były to 523 godziny, a w pogotowiu w Zamościu 326 godzin. W bydgoskiej stacji w okresie od stycznia 2018 do października 2019 zrealizowano 1664 wyjazdy Zespołów Ratownictwa Medycznego... bez lekarza.
Osobną kwestią badaną przez kontrolerów NIK-u były same dyspozytornie pogotowia. I tak, na przykład dopatrzono się, że w Bydgoszczy nie zapewniono "co najmniej jednego rezerwowego stanowiska dyspozytorskiego".
Czekamy na stanowisko WSPR w Bydgoszczy na temat ustaleń NIK-u.
