Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kulinarne smaki. Pyszne nalewki, których...nie można nigdzie kupić

roman laudański [email protected] tel. 52 32 63 125 fot. sxc.hu
Wielu z nas pamięta, że w latach np. 80. w co drugim domu pędzono bomber. Żona gotowała bigos, by zabić zapach, a mąż pędził, najczęściej wieczorem lub nocą (stąd nazwa „księżycówka”) samogon. Dziś ludzie chcieliby znowu poczuć nutę typowego bimbru.
Wielu z nas pamięta, że w latach np. 80. w co drugim domu pędzono bomber. Żona gotowała bigos, by zabić zapach, a mąż pędził, najczęściej wieczorem lub nocą (stąd nazwa „księżycówka”) samogon. Dziś ludzie chcieliby znowu poczuć nutę typowego bimbru.
W całym Aleksandrowie Kujawskim próżno szukać w sklepach monopolowych lokalnego specjału zwanego „księżycówką z Kujaw”.

Na początku sierpnia w Jeziorach Wielkich (powiat mogileński) odbywał się festyn pomidorowy, na który tłumnie przybyli wystawcy, artyści, mieszkańcy i turyści. Wśród stoisk z tradycyjnym jadłem oferowanym przez koła gospodyń wiejskich, ustawiła się również pani Maria z Aleksandrowa Kujawskiego. Oferowała „księżycówkę z Kujaw”. Jakoś kwadrans po 19.00 tym specjałem zainteresowali się miejscowi policjanci. Po zapachowym badaniu utwierdzili się w przekonaniu, że tajemnicza „księżycówka” to nic innego, jak tylko alkohol sprzedawany bez znaków akcyzy, co jest ewidentnym łamaniem m.in. z ustawy o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi.

Policja sprawdza "księżycówkę"

W notatce służbowej stróże prawa odnotowali, że mieszkanka Aleksandrowa Kujawskiego posiadała 31 butelek o pojemności 0,2 i 0,5 litra. Ciecz (w różnych odcieniach, z domieszką anyżu i malin) została wysłana do zbadania przez specjalistyczne laboratorium. Biegły określi, czy spożywanie jej groziło uszczerbkiem dla zdrowia.

Opinia biegłego do policjantów z Jezior Wielkich jeszcze nie wpłynęła. Jeśli potwierdzi, że to był alkohol, policja skieruje przez prokuraturę akt oskarżenia do sądu.

- Za złamanie ustawy grozi wysoka kara - informuje podkomisarz Tomasz Rybczyński, rzecznik prasowy mogileńskiej policji. - Po przeliczeniu stawki dziennej może ona wynosić od 100 tys. nawet do ponad miliona zł.

Czytaj też: Koniec z plastikową żywnością z marketów! Czy uda się przywrócić smak polskiego jedzenia?

Tymczasem po wrzuceniu do wyszukiwarki internetowej hasła „księżycówka z Kujaw” wyświetlają się... strony Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi, które zarejestrowało „księżycówkę” jako produkt tradycyjny. Czytamy, że jest to napój alkoholowy rozlewany do zielonych, szklanych butelek zamkniętych korkiem okrytym papierową serwetka przewiązaną sznurkiem lub gumką. Półlitrowe (lub większe) butelki opatrzone są odpowiednimi etykietami z nazwą produktu. Napój alkoholowy ma aromat świeżych gruszek bergamotek, charakterystyczny, niepowtarzalny i wyrafinowany smak. Zawartość alkoholu ok. 40 proc. Kolor podobny do koloru produktów spirytusowych. Raczej bezbarwny z lekką nutą ecru.

No i pochodzenie oraz historia produktu, który wytwarzany był w Nieszawie i okolicach. Ministerstwo Rolnictwa przypomina, że przepis przekazywany był z pokolenia na pokolenie, a od kilkudziesięciu lat produkowany był na własne potrzeby mieszkańców. Rozsławił go znany film „Wiosna panie sierżancie” z 1974 roku w reżyserii Tadeusza Chmielewskiego. Nakręcono go w Nieszawie. W jednej ze scen (spotkanie na rynku z mieszkańcami) podana została receptura trunku: 2 kg cukru, 1 kg gruszek bergamotek na 5 litrów przegotowanej wody.

Burmistrz Nieszawy, Andrzej Nawrocki śmieje się, że scena ta tak utkwiła w pamięci Polaków, że do dziś turyści pytają go po cichu, gdzie tu można nabyć tak sławny produkt. A nie można. Burmistrz nic więcej nie powie. Odsyła do Andrzeja Olszewskiego, wójta gminy Aleksandrów Kujawski. - Ale w Jeziorach Wielkich to nie była prawdziwa, nasza „księżycówka”, a podróbka - protestuje wójt, który jest również prezesem Stowarzyszenia Partnerstwa dla Ziemi Kujawskiej działającego jako lokalna grupa działania.

Chcą rozwijać produkcję bimbru

Wójt przypomina, że kilka lat temu grupa osób przygotowywała strategię rozwoju powiatu aleksandrowskiego i szukali wtedy elementów wyróżniających ich powiat wśród innych. Stwierdzili, że jedynym wyróżnikiem są ciechocińskie tężnie, bo przecież zabytkowe kościoły, zamki czy cmentarze mają wszyscy.

- Wtedy wraz z kolegą przypomniałem o przepisie na „księżycówkę z Kujaw” z filmu „Wiosna panie sierżancie” - uśmiecha się wójt. - Nie wszystkim pomysł od razu przypadł do gustu, bo to przecież bimber, ale udało się przekonać ludzi. Jeśli ktoś chwali się śliwowicą, to my też możemy „księżycówką”. Tym bardziej że ministerstwo szukało lokalnych i tradycyjnych potraw, żeby w Polsce wyznaczyć kulinarne szlaki. Tak dzieje się w wielu państwach europejskich. I „księżycówka” została zarejestrowana wraz z kujawskim żurkiem, kluskami i ogórkiem małosolnym.

Czytaj też: Fair Trade. Robiąc zakupy wpływasz na losy ludzi w innych częściach globu!

 

„Księżycówka” smakuje - sprawdziłem! Pojawił się tylko jeden problem - jest niedostępna. Można było ją promować np. w ministerstwie rolnictwa czy podczas targów, ale własnej produkcji i sprzedaży zabraniają restrykcyjne przepisy.

- Lokalne grupy działania spotykały się z wicepremierem Andrzejem Lepperem i wiceministrem Janem Krzysztofem Ardanowskim - wspomina wójt Andrzej Olszewski. - Sygnalizowaliśmy, że przepisy uniemożliwiają nam sprzedaż produktu lokalnego i choć wydawało się nam, że dogadamy się jak chłop z chłopem, to bez koncesji, akcyzy i zezwoleń - sprzedawać nam „księżycówki” nie wolno. A przecież można byłoby wprowadzić np. podatek ryczałtowy i zalegalizować produkcję i sprzedaż!

No to uderzyli do sejmowej komisji „Przyjazne państwo” posła Janusza Palikota. Do pisma dołączyli kilka butelek lokalnego specjału. Może ta przesyłka spowodowała, że poseł zaproponował, żeby rolnicy mogli produkować i sprzedawać w gospodarstwach produkty lokalne (również bimber). Produkt nie podlegałyby normom sanitarnym, ale wytwórca odpowiadałby prawnie za ewentualne skutki zdrowotne spożycia przez osoby trzecie. Poseł alarmował, że Polska jest jedynym krajem Unii Europejskiej, które zakazuje rolnikom produkcji i sprzedaży wyrobów alkoholowych!

I nic. Przepisy się nie zmieniły.

 

"Księżycówka" jak z filmu

Przecież wszyscy pamiętamy, że np. w latach np. 80. w co drugim domu pędzono bomber. Żona gotowała bigos, by zabić zapach, a mąż pędził, najczęściej wieczorem lub nocą (stąd nazwa „księżycówka”) samogon. Dziś ludzie chcieliby znowu poczuć nutę typowego bimbru.

- Jednak na razie sanepid sprawdza książeczki zdrowia pań z kół gospodyń wiejskich, które pieką chleb, a skarbówka i policja tropią tych, którzy produkują i sprzedają wysokoprocentowe alkohole - wzdycha wójt. - Musimy czekać, żeby w Polsce zrobiło się normalnie.

Dlatego nie dowiem się, kto zaopatruje LGD w „księżycówkę”, bo to pilnie strzeżona tajemnica. A turyści ciągle pytają o „zakazany owoc”.

- W rzeczywistości to rynek zweryfikowałby, czy byłby popyt na takie produkty - dodaje wójt. - Jeśli nasza jest podrabiana, to znaczy, że jest dobra.

O tym, że Polacy polubili własne wyroby spirytusowe przekonuje prawdziwy _guru nalewkar_zy - Hieronim Błażejak ze wsi Czarże (powiat bydgoski). Przyznaje się, że nalewkarstwem zaraził bardzo dużo osób nie tylko z naszego regionu. Sam zrobił już ponad 180 nalewek z owoców i kwiatów. Napisał też „Zachętę do sztuki nalewek”.

Przed laty nalewkami zajmowała się jego babcia i prababcia. Sam spróbował dwadzieścia lat temu i świetnie mu idzie. Prowadził firmę zajmującą się nasionami drzew i krzewów dla szkółek. Poznał miejsca, w których rosną jeszcze np. derenie (nie występują dziko, sadzono je przy pałacach i dworach). No i wyszła z tego np. znakomita „dereniówka”.

- W 2004 roku zostałem zaproszony na konkurs nalewek kresowych do Kazimierza Dolnego - wspomina Hieronim Błażejak. - Jeszcze w nocy rozlewałem je do trochę przypadkowych butelek, a jak na miejscu zobaczyłem, jak prezentują się inni, to wstydziłem się pokazać swoje wyroby.

Okazało się jednak, że to „nie szata (butelka, etykieta) zdobi nalewkę”. Jego napitki zdobyły drugie miejsce, a dziennikarze i artyści uznali, że są najlepsze.

- Żyję smakiem i zapachem - przyznaje Hieronim Błażejak, który przedstawia się jako „strażnik kulinarnych tradycji”. - Przed laty podsunąłem Jarosławowi Pająkowskiemu, dyrektorowi _Zespołu Parków Krajobrazowych Chełmińskiego i Nadwiślańskiego _pomysł przerobiebia święta miodu na imprezę kulinarną. Tak powstał „Festiwal smaku” w Grucznie, w ramach którego odbywa się również konkurs nalewek.

Czytaj też: Minister finansów śmieje się z raportu, którego nie rozumie [wideo] 

Dobra nalewka potrzebuje wiedzy botanicznej o owocach rosnących daleko od drogi, czystych ekologicznie (bez nawozów!) czasem na pół zdziczałych z fajnym smakiem, aromatem i kolorem. Owoc musi być dojrzały, często wręcz przejrzały, ale broń boże nie spleśniały. Taki owoc ma własny cukier, niczego nie trzeba dosładzać i dużo większy aromat. Do tego przegotowana woda, spirytus - najlepiej żytni, a nie kukurydziany. Wodę ze spirytusem należy wymieszać przynajmniej miesiąc wcześniej.

- Rzadko myję owoce, a kwiatów to już w ogóle - dodaje pan Hieronim. - Umyte owoce trzeba dobrze osuszyć, bo pojawiają się później zmętnienia.

Macerowanie powinno trwać od doby (poziomka) do roku, dlatego nalewkarz musi być cierpliwy.

- Czasem ludzie pytają, a na co jest dobra taka czy inna nalewka - opowiada Hieronim Błażejak. - Odpowiadam, że na pewno pomaga na duszę. Ja chodzę za smakami i zapachami. Mam potrzebę, żeby to robić. Mało kto pamięta, że przed wojną była np. w Grudziądzu fabryka nalewek, likierów i wódek. Dziś nalewki przeżywają swój renesans, choć niewielu nalewkarzy zdecydowało się produkować je oficjalnie.

Pomysły na nowe nalewki same przychodzą mu do głowy. - Nie mogę zdradzić składu, ale już czuję, że będzie fantastyczny - uśmiecha się.

Tekst ukazał się w piątkowym Magazynie "Gazety Pomorskiej".

 

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Co dalej z limitami płatności gotówką?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska