Okazuje się,że Teatr Polski odnotował znaczny spadek wpływów ze sprzedaży biletów. W 2015 roku spadła też liczba widzów. Efekt to strata finansowa Teatru Polskiego w wysokości 340 tysięcy złotych.
Magdalena Zdończyk, dyrektor Biura Kultury Bydgoskiej, tłumaczyła, że wyższe koszty wynikają m.in. z większej liczby zrealizowanych premier teatralnych. Zamiast zaplanowanych sześciu, obecny dyrektor zrealizował ich aż jedenaście. - Z wyjaśnień dyrektora wynika, że chciał częściowo w ten sposób zrekompensować rezygnację części zespołu, która odeszła razem z poprzednim dyrektorem - mówiła dyrektor Zdończyk.
Radni jednak zaczęli doszukiwać się przyczyn mniejszej frekwencji w teatrze i niższej sprzedaży biletów. - W Miejskim Centrum Kultury są o wiele lepsze warunki - stwierdził radny Stefan Pastuszewski. - Po dwóch godzinach trudno wysiedzieć w sfatygowanych fotelach w teatrze - dodał. Zdaniem radnego Pastuszewskiego, nad bydgoskim teatrem ciąży też „odium dyrektora Łysaka”, którego dobór repertuaru nie wszystkim odpowiadał. - Słabą stroną jest też brak odpowiedniej promocji, a przecież poziom artystyczny spektakli, chociaż niełatwych, jest bardzo wysoki - przekonywał Stefan Pastuszewski. Radni zwracali też uwagę, że bydgoski teatr jest niedofinansowany, a budynek wymaga remontu.
- Czy można zasugerować dyrektorowi, by realizował dodatkowe klasyczne spektakle dla bardziej tradycyjnej publiczności? - pytała radna Szabelska. - Jeśli teatr wyjdzie do szerszej publiczności, na pewno poprawi się frekwencja - tłumaczyła radna.
- Repertuar teatru powinien być różnorodny. To zresztą odpowiedni temat na komisję rady miasta, o którą zabiega dyrektor - mówiła Magdalena Zdończyk.
Prezydent Bruski stwierdził jednak, że dyrektor Zdończyk „poszła za daleko”. - Dyrektor teatru ma pełną niezależność, to jego autorski wybór, jaki repertuar chce realizować. Ale dyskutować zawsze można - dodał.