https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Kura na polu, mandat w kieszeni

Anna Stasiewicz
W parku Kazimierza Wielkiego karmiących gołębie nie brakuje
W parku Kazimierza Wielkiego karmiących gołębie nie brakuje Jarosław Pruss
Kura biega swobodnie po podwórku? Jeżeli zauważy to dzielnicowy, zapłacisz mandat.

     Wirus ptasiej grypy wykryto między innymi w Rumunii i Grecji. Środki ostrożności podjęto również w Bydgoszczy.
     Bociany w zamknięciu
     
- Obawiamy się ptasiej grypy, ale staramy się nie poddawać fobii - mówi Tamara Samsonowicz, kierownik Ogrodu Fauny Polskiej w podbydgoskim Myślęcinku. Samsonowicz dodaje, że placówka stara się zabezpieczyć przed groźnym wirusem. - Złapaliśmy ptaki, które do tej pory chodziły wolno. Do wolier i zamkniętych pomieszczeń trafiły bociany białe, bernikle, gęsi, kury, kaczki - wylicza. Na każdym wjeździe do ogrodu ułożono maty ze środkiem dezynfekcyjnym. - Musieliśmy również zrezygnować z przyjmowania ptaków, które przynoszą nam ludzie z zewnątrz. Przykro nam, ale nie możemy ryzykować - wyjaśnia Samsonowicz. Smakiem będą musiały obejść się kaczki krzyżówki, które przylatywały nad staw w myślęcińskim zoo. - Nie będziemy ich dokarmiać, to może przestaną nas odwiedzać - ma nadzieję Samsonowicz.
     Policja na podwórku
     
Dodatkowe obowiązki przybyły też bydgoskiej...policji.
     - Wczoraj po raz pierwszy zobaczyłem swojego dzielnicoweg_o - powiedział "Pomorskiej" jeden z mieszkańców Łęgnowa. - _Jedna z moich kur biegała swobodnie po podwórku. Nagle zjawił się policjant i kazał mi ją zamknąć. Straszył, że w innym wypadku mnie ukarze.
     St. asp. Ewa Przybylińska, rzecznik KMP w Bydgoszczy twierdzi, że policja tylko dba, by rozporządzanie ministra rolnictwa było przestrzegane. - W ramach rutynowych patroli pouczamy. Jeśli to nie poskutkuje, skierujemy sprawę do sądu grodzkiego - informuje.
     O tym, że jednak boimy się ptasiej grypy, mówi Irena Janowska, szefowa bydgoskich "Animalsów". - Nie wiem, czy to przypadek, ale sprzed mojego bloku ktoś usunął poidło dla gołębi - mówi. Dodaje też, że nie ma zamiaru zrezygnować z dokarmiania łabędzi.
     Wczoraj w parku Kazimierza Wielkiego spotkaliśmy karmiących gołębie, mimo że specjaliści zalecają unikanie bezpośrednich kontaktów z dzikimi ptakami.
     Roman Wąsecki: - U nas jeszcze nie ma ptasiej grypy, więc się nie boję. Może jak dotrze do Polski, będę myślał inaczej. Ale przecież trzeba pomóc głodnym gołębiom.
     _Jan Neufeld: - _Jak im daję chleb, to chyba się nie otruję, prawda? Gołębie też chcą żyć. I dlatego na razie nie przestanę ich karmić.

     

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska