Zainteresowała ją budowla, która rozciąga się wzdłuż większej części budynku. Okazało się, że podjazd służy niepełnosprawnej dziewczynce i został zbudowany zgodnie z prawem budowlanym.
"Odwiedzając moją matkę w Szpitalu Powiatowym w Golubiu-Dobrzyniu zauważyłam coś wręcz niesamowitego" - pisze stała Czytelniczka - "Przy bloku stojącym obok szpitala jest budowany podjazd dla inwalidów! Ma wysokość na około dwa metry, sięga do okien parteru, wjazd został zaplanowany w miejscu drzwi balkonowych! To kuriozum, trzeba koniecznie zobaczyć! Na marginesie, złodzieje mają ułatwiony dostęp do mieszkań. Kto wydał zgodę na tę budowę?!"
Podjazd dla Ewy
Rzeczywiście przy bloku powstał podjazd. Służy już czternastoletniej Ewie Witulskiej, która na co dzień korzysta z wózka inwalidzkiego. Jej rodzice zadbali oto, aby podjazd powstał zgodnie z wymogami przepisów budowlanych. Prawo budowlane w takim wypadku nie wymaga pozwolenia na budowę, wystarczy zgłoszenie złożone na miesiąc przed rozpoczęciem budowy.
- Inwestor na 30 dni przed rozpoczęciem robót ma obowiązek zgłosić, że będzie wykonywał pochylnię przeznaczoną dla osób niepełnosprawnych - wyjaśnia Jolanta Sztym ze Starostwa Powiatowego w Golubiu-Dobrzyniu. - W tym przypadku tak było, zgłoszenie wpłynęło 4 lipca. Inwestorzy złożyli wszystkie wymagane dokumenty. To między innymi projekt zagospodarowania czy oświadczenie o posiadanym prawie do dysponowania nieruchomością na cele budowlane.
Inwestycja dotowana
Sprawą tą zajmował się Zarząd Powiatu, który w czerwcu wydał zgodę na dobudowanie do balkonu pochylni. Powiatowe Centrum Pomocy Rodzinie, korzystając ze środków Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych, wsparło inwestycję finansowo. Państwo Witulscy dostali ponad 30 tys. zł dotacji. Pozostałe 20 tys. musieli wyłożyć z własnej kieszeni.
- Ja również wolałabym, aby podjazd był krótszy i nie zabierał tyle miejsca - mówi Mariola Witulska, mama Ewy. - Jednak mieszkanie jest wysoko położone i nie można było go inaczej zaprojektować. Zaciągnęliśmy kredyt i specjalnie kupiliśmy mieszkanie na parterze, wcześniej mieszkaliśmy na trzecim piętrze. Tutaj córka nie mogła normalnie żyć. Jest postawną dziewczyną, ja sama nie dawałam rady jej znieść. Ewa jeździła tylko do szkoły. W tych godzinach w domu był mąż i to on ją znosił. Serce mi pękało, gdy Ewa chciała po południu iść na podwórko, a ja nie byłam w stanie jej pomóc. Teraz może wyjść na świeże powietrze i ma kontakt z rówieśnikami. To wszystko dzięki temu podjazdowi.
