Dwadzieścia lat temu rolnicy ekologiczni z okolic Torunia szukali nowych rynków zbytu. Nie chcieli sprzedawać tylko owoców i warzyw, więc powstała firma Bio Food.
Początek lat 90-tych minionego wieku. Rolnictwo ekologiczne w Polsce raczkuje, w Kujawsko-Pomorskiem jest kilku prekursorów. Wśród nich: Roman Świniarski (gospodarz) i Tadeusz Szynkiewicz (doradca rolny). Działają w stowarzyszeniu Ekoland i przekonują, że warto postawić na żywność bez chemii. Na Kujawach i Pomorzu trudno im było sprzedać taki towar, więc wozili go do Warszawy, gdzie nie tylko świadomość konsumentów była wyższa, ale i portfele niektórych zasobniejsze.
- Jeździliśmy między innymi z Mietkiem Babalskim z Pokrzydowa - wspomina Szynkiewicz. - Woziliśmy warzywa i nabiał. Ale w tamtych czasach powstawało coraz więcej gospodarstw ekologicznych niedaleko stolicy i stopniowo traciliśmy tamten rynek zbytu. Dlatego postanowiliśmy zająć się przetwórstwem.
- A to pozwoliło nam także na przerób np. niekształtnych, ale pełnowartościowych owoców czy warzyw - mówi Roman Świniarski. - Firmę Bio Food otworzyliśmy w 1994 roku.
Po latach na swoim
Najpierw dzierżawili budynki w Białkowie i Golubiu-Dobrzyniu. Ale chcieli mieć coś swojego, zainwestować w zakład.
Planowali postawić budynki, ale cztery lata temu zdecydowali się kupić nieruchomości w Ciechocinie. Byłą ubojnię przebudowali, zmodernizowali i ustawili w niej urządzenia do produkcji soków oraz przetworów z owoców i warzyw.
Zobacz także: Torunianki przekonują: - Zdrowa żywność to też pasja
Dziś w asortymencie mają ponad sto produktów. Są to soki owocowe, owocowo-warzywne, z warzyw kwaszonych oraz smoothie (to napój na bazie owoców, o gęstej i kremowej konsystencji). Są też przetwory owocowo-warzywne (np. korniszony, kapusta kwaszona, sałatki, powidła a nawet masło sezamowe).
- Sprzedajemy je głównie w Polsce, ale coraz więcej poza krajem - mówi Emil Świniarski (syn Romana Świniarskiego, podobnie jak ojciec - współwłaściciel firmy i członek zarządu, poza tym - właściciel plantacji malin ekologicznych).
Kwaszone idą jak woda
Towar z Ciechocina wyjeżdżał dotąd m.in. do Francji, Holandii, Niemiec, Austrii, Czech, Szwajcarii, Rosji, Włoch, na Litwę, a nawet do Kanady i USA.
- Największym powodzeniem cieszą się nasze soki kwaszone - twierdzi Tadeusz Szynkiewicz (dziś prezes firmy, jej współwłaściciel oraz sadownik). - Często kupują je osoby, które mają problemy zdrowotne i leczą się np. z powodu nowotworu żołądka.
Cały tekst można przeczytać w dodatku dla Prenumeratorów**
Czytaj e-wydanie »**