
Kielich z płaskorzeźbami, na ścianach którego przedstawiono burmistrza Roesnera (z prawej) i jego egzekucję (z lewej)
(fot. Fot. ze zbiorów muzeum okręgowego w Toruniu)
Zachariasz Ferreri, biskup gardeński i legat papieża Leona X (tego, który odpuszczał grzechy wszystkim, którzy gotowali byli tylko łożyć na budowaną przezeń Bazylikę św. Piotra) zjechał 19 marca 1521 roku do Torunia. Wysłannik Rzymu pośredniczył w rozmowach pokojowych między królem Zygmuntem Starym a Krzyżakami.
Erotyczne przygody lektora franciszkanów
Mimo że działania wojenne już się zakończyły, to jednak w Toruniu nie było spokojnie. Mieszczanie oburzeni bogactwem oraz niemoralnym prowadzeniem się duchownych (całe miasto aż huczało opowieściami o erotycznych wyczynach lektora franciszkanów, który często korzystał z usług pań lekkich obyczajów) coraz chętniej nastawiali ucha na religijne nowinki płynące z zachodu.
Zaledwie cztery lata wcześniej w Wittenberdze niemiecki mnich Marcin Luter przybił na drzwiach kościoła 95 słynnych tez. Protestując między innymi przeciw sprzedaży odpustów i zapraszając teologów do dyskusji.
Rzym jednak z Lutrem rozmawiać nie chciał. Za to za sprawą druku w ciągu dwóch tygodni tezy krnąbrnego mnicha poznały całe Niemcy, pod koniec listopada 1517 roku dyskutowała o nich cała Europa.
Religijne nowinki nie ominęły Rzeczpospolitej Jagiellonów. Szerzyły się z taką mocą (paradoksalnie w Toruniu pierwszymi "luteranami" zostali franciszkanie, którym nie spodobało się zaostrzenie reguł zakonnego życia), że w lipcu 1520 roku przebywający w mieście król Zygmunt Stary wydał edykt surowo zabraniający sprowadzania pism Lutra do Królestwa Polskiego.
Na niewiele się jednak te zakazy zdały. Wręcz przeciwnie, z miesiąca na miesiąc "wywrotowych ksiąg" przybywało.
W tej sytuacji przebywający w 1521 roku w Toruniu papieski legat postanowił zaprezentować toruńskim mieszczanom, co Rzym sądzi o Lutrze i jego pomysłach.
Auto da fe w Toruniu
14 kwietnia 1521 r., na cmentarzu przy kościele świętych Janów (obecnie katedrze) zafundowano torunianom widowisko w stylu hiszpańskim, czyli "auto da fe". W rozpalonym między mogiłami ognisku spalono najpierw księgi herezjachy. Następnie legat chciał wrzucić do ognia kukłę Lutra. Gdy jednak w jego stronę poleciały kamienie, porzucił maszkarę i czmychnął na plebanię kościoła. Ponownie kukłę w ogniu próbowali umieścić biskup: kamieniecki Wawrzyniec Międzyleski i chełmiński Jan Konopacki. Jednak ich także torunianie potraktowali gradem kamieni. Tego samego dnia obrażeni postępkami mieszczan duchowni (z legatem na czele) oraz polski monarcha opuścili Toruń.
Postępów luteranizmu jednak to nie powstrzymało i w 1557 roku, już za panowania kolejnego Zygmunta, tym razem Augusta, syna Zygmunta Starego, wyznanie to zostało uroczyście przyjęcie w Toruniu. Wówczas to po raz pierwszy, w kościele franciszkańskim (czyli NMP) publicznie udzielono komunii świętej pod dwiema postaciami.
Religijna dysputa na pięści
Jednak religijne spory (niestety nie na argumenty, ale raczej na pięści) trwały w Toruniu przez następne trzy wieki. Tyle że sytuacja się odwróciła. W XVII wieku protestanckie władze Torunia rozciągały w poprzek ulicy Żeglarskiej łańcuchy, by uniemożliwić katolikom przeprowadzenie procesji Bożego Ciała.
Kulminacja przyszła w 1724 roku. Bijatyka między uczniami katolickiego Kolegium Jezuickiego oraz ewangelickiego Gimnazjum Akademickiego zakończyła się splądrowaniem przez protestantów jezuickiej siedziby. Luteranie, przy biernej postawie władz miasta, sprofanowali przedmioty kultu oraz pobili kilku zakonników. W odpowiedzi król August II Sas (który sam niedawno porzucił luteranizm i przeszedł na katolicyzm, by zostać królem Polski) skazał 14 rajców z burmistrzami Roesnerem i Zernecke na ścięcie. Ostatecznie "głowę dało" 10 osób, w tym Roesner.