Skrzyżowanie to znajduje się w centrum blokowiska. W pobliżu swe samochody parkują mieszkańcy bloków, klienci sklepów, do szkoły wędrują dzieci. Ruch jest ogromny, ale mało bezpieczny. Przed rokiem ówczesny kierownik referatu budownictwa, Krzysztof Karski, wpadł na pomysł postawienia wzdłuż ulicy plastikowych pachołków oddzielających podróżujących samochodami od spacerowiczów. Były plastikowe, wyginały się. Samochody w razie kontaktu z nimi "nie robiły sobie krzywdy". Od razu pojawiły się jednak komentarze, że biało-czerwone pachołki sprawiają wrażenie, jakby na skrzyżowaniu trwały nieustające roboty drogowe. Nie podobały się do tego stopnia, że po rocznej egzystencji nie wiele z nich pozostało. Wandale je niemal doszczętnie zniszczyli.
Radna Jolanta Kowalska proponowała, by w miejsce tych nieszczęsnych pachołków pojawiły się pięknie zdobione metalowe słupki z łańcuchami. Burmistrz Ewa Stankiewicz stwierdziła, że zbada, ile wyniosłoby zamontowanie takich ozdób. Do tego czasu wykorzysta pomysł dyrektora Zakładu Usług Miejskich. Roman Wcisło zaproponował, by w miejsce zniszczonych pachołków pojawiła się zapora z betonowych gazonów wypełnionych kwiatami.
Burmistrz Ewa Stankiewicz nie ma wątpliwości, że przy tym skrzyżowaniu zawsze będzie niebezpiecznie. Brakuje tam bowiem miejsc parkingowych, a chętnych do pozostawiania samochodów w okolicy jest wielu. Rozważa więc nawet wprowadzenie ruchu jednokierunkowego na ulicy Jakuba Wojciechowskiego.
Kwietnik bezpieczeństwa
Tekst i fot. Dariusz Nawrocki

Roman Wcisło zaproponował, by w miejsce zniszczonych pachołków pojawiła się zapora z betonowych gazonów wypełnionych kwiatami.
Skrzyżowanie ulic Wojciechowskiego i Artylerzystów w Barcinie miało być bezpieczniejsze dla przechodniów. Postawiono plastikowe pachołki, które wandale szybko zniszczyli. Teraz w ich miejsce pojawiły się gazony z kwiatami. Na jak długo?