Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Labrador został uderzony ostrym narzędziem w szyję. Nie przeżył. "To był koszmarny widok!"

(dxc)
- Wygląda na to, że ktoś podszedł do psa od tyłu i zdał cios. Nie mam żadnych wątpliwości, że nie zrobił tego w obronie własnej, ale z premedytacją - dodaje Mariusz Chmielewski.
- Wygląda na to, że ktoś podszedł do psa od tyłu i zdał cios. Nie mam żadnych wątpliwości, że nie zrobił tego w obronie własnej, ale z premedytacją - dodaje Mariusz Chmielewski. sxc.hu
- Nie rozumiem jak można być tak okrutnym - mówi właścicielka psiaka, pani Sylwia z Małego Rudnika koło Grudziądza. Sprawą zajmują się policjanci.

Pani Sylwia mieszka w Małym Rudniku (gmina Grudziądz) i najprawdopodobniej właśnie tam jej pies został skrzywdzony.

- Dzielnicowy rozmawiał z mieszkańcami, ale nikt nic nie widział - mówi Marzena Solochewicz-Kostrzewska, rzeczniczka prasowa policji. I zapewnia: - Na tym nasze działania się nie zakończą.

Pewne jest jednak, że znalezienie oprawcy labradora łatwe nie będzie.

Zobacz także: Mężczyzna zabił bestialsko psa. Trzy razy uderzył zwierzę toporkiem w głowę

Pies o imieniu Maks miał 10 lat. W domu pani Sylwii wychowywał się od szczeniaka. Posesja jest ogrodzona, ale zdarzało się, że robił podkop i uciekał. Ostatnia jego eskapada zakończyła się tragicznie. - Wrócił do domu z ogromną i głęboką raną w szyi. To był koszmarny widok - wspomina pani Sylwia.

To mogła być łopata

Psiak trafił na stół operacyjny. - Tę ranę zszywałem cztery godziny - mówi weterynarz Mariusz Chmielewski.
Labrador przeżył zabiegł, ale po kilku dniach pokonało go zakażenie. Jak doszło do tego, że zwierzak wrócił do domu w takim stanie?

- Na ciele miał kilka ran kąsanych, więc mógł gryźć się z innymi psami. Największa rana miała jednak gładkie brzegi, więc powstała od uderzenia narzędziem, np. ostrą łopatą. Wygląda na to, że ktoś podszedł do psa od tyłu i zdał cios. Nie mam żadnych wątpliwości, że nie zrobił tego w obronie własnej, ale z premedytacją - dodaje Mariusz Chmielewski.

Pani Sylwia z kolei przyznaje, że nie zdołała tak zabezpieczyć posesji, aby psiak nie mógł się niej wydostać. - Jeśli komuś to przeszkadzało, to mógł zadzwonić na policję, a nie od razu potraktować mojego psa w taki bestialski sposób - podkreśla mieszkanka Małego Rudnika.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska