Mogileńskie szkoły czekają trudne lata. Z roku na rok spada liczba uczniów.
To oznacza, że w niektórych szkołach dla części pedagogów może zabraknąć etatów. Puste klasy, to z kolei dla budżetu gminy większe koszty.
Nic dziwnego, że rodzice, ale przede wszystkim pracownicy szkół boją się zamykania najmniejszych placówek. I z niepokojem czekają na posunięcia władz gminy.
Co to znaczy reorganizacja?
- Mówiłem już dawno, że trzeba próbować reorganizować sieć szkół. Podtrzymuję to - mówi Grzegorz Stochliński, radny mogileński. - Spada liczba dzieci. Do jakiej granicy trzeba dojść, aby myśleć o reorganizacji?
Takie słowa niepokoją nauczycieli, bo w wielu gminach zmiana sieci szkół oznacza ich zamykanie.
- Nie mówię o zamykaniu szkół we Wszedniu, Kwieciszewie czy Strzelcach. Mam na myśli ich połączenie - wyjaśnia Grzegorz Stochliński.
Jarosław Lorek, dyrektor Zespołu Obsługi Szkół i Przedszkoli (ZOSiP) przyznaje, że łączenie placówek daje korzyści.
- Tworzenie zespołów, moim zdaniem, przyniesie korzyść nauczycielom oraz uczniom. Nauczyciele uzyskają bezpieczeństwo zatrudnienia w ramach zespołu. Uczniowie dostęp do bazy dydaktycznej, doświadczonych nauczycieli, rywalizacji i przebywania w większej społeczności. Jedyną oszczędnością może być zmniejszenie etatów administracji w małych szkołach - mówi dyrektor.
Koszty już tną...
Ewentualna decyzja o tym, czy małe placówki zostaną przyłączone do większych będzie należała do radnych. Tymczasem ZOSiP od kilku lat obniża koszty utrzymania dzieci w najmniejszych szkołach.
- Przez ostatnie trzy lata, wspólnie z dyrektorami szkół w Strzelcach, Wszedniu i Kwieciszewie doprowadziliśmy do obniżenia kosztów funkcjonowania tych placówek w przeliczeniu na jednego ucznia do poziomu kosztów pozostałych szkół - mówi Jarosław Lorek.
W szkołach wprowadzono także system, że liczba etatów (administracji i nauczycieli) uzależniona jest od liczby uczniów. Kiedy dzieci ubywa, ogranicza się też zatrudnienie.
Oszczędności przyniosło też zachęcenie rodziców sześciolatków do posłania swoich pociech wcześniej do szkoły. Za ucznia gmina dostaje subwencję, przedszkolaka musi utrzymać z własnych pieniędzy.
Zamiast do przedszkola idą do szkoły
- Od 2 lat, wspólnie z dyrektorami szkół i przedszkoli, doprowadziliśmy do powstania pierwszej klasy składającej się z dzieci 6-letnich, a w tym roku będą to dwie klasy. Będziemy mieli około 70 takich dzieci w szkołach - mówi dyrektor. - Większa liczba dzieci to większa subwencja, niższe koszty, ale przede wszystkim to uniknięcie wyżu w klasach. Wprowadzamy zmiany, które redukują koszty ale zarazem nie pogarszają warunków edukacji dzieci - zapewnia dyrektor i jako przykład podaje wyniki egzaminu końcowego uczniów z Wszednia. Ich średnia jest wyższa od wojewódzkiej.
ZOSiP wyliczył ile kosztuje utrzymanie ucznia w placówce po połączeniu z oddziałami przedszkolnymi. I tak: w Strzelcach, Padniewie, Wylatowie i Gębicach jest to ponad 8 tysięcy złotych. W Kwieciszewie i Wszedniu ponad 9 tysięcy złotych. W mogileńskich podstawówkach ponad 5 tysięcy, a gimnazjum 6 tysięcy złotych.