Wiesław Miętkiewicz rocznie sprowadza do Polski około 100 terenowych ład niva. Kupuje je w Kłajpedzie, od kanadyjsko-amerykańskiej spółki. W kraju sprzedaje je leśnikom. Wcześniej był dealerem firmy Mitsubishi, ale stracił uprawnienia. Ostatnio o nim głośno, gdyż chyba jako pierwszy biznesmen w kraju przyznał się przed kamerami TVN, że dawał celnikom łapówki. Sam nie nazywa tego w ten sposób. Mówi o "przyspieszaczach" motywujących celników do szybszych odpraw sprowadzanych samochodów.
Od koniaku po panienkę
- Na początku, gdy samochody odprawiałem jeszcze w urzędzie przy ulicy Rycerskiej w Bydgoszczy, wystarczał dobry koniak - mówi Miętkiewicz. - Później od każdego samochodu musiałem dawać równowartość dzisiejszych 300 złotych. To były pieniądze dla celnika, jego przełożonego oraz osoby z zewnątrz lub związanej z kadrami. Później żądali już półtora tysiąca złotych od auta. W ubiegłym roku było 500 euro za każdy pojazd. Rocznie wydawałem na to od 15 do 20 tysięcy złotych. Pieniądze brali w cztery oczy: w pokoju, w samochodzie, a nawet w toalecie. W ubiegłym roku czterej celnicy z oddziału przy ul. Dalekiej wzięli dziewczynę z agencji towarzyskiej i pojechali do luksusowego hotelu w Mikołajkach. Zapłaciłem za to 5 tysięcy złotych. Inny zażądał opłacenia wycieczki do Francji dla dwóch osób. Dałem półtora tysiąca. "Przyspieszacze" wręczałem sześciu celnikom.
Celny interes
- Teraz samochody clę na Litwie, bo Unia Europejska rozpieprzyła tak pięknie kwitnący interes celny - mówi z zadowoleniem. Dziennikarzom TVN i "Gazety Wyborczej" wskazał nazwiska trzech celników z oddziału przy ul. Dalekiej. W poniedziałek Robert Michalski, naczelnik Urzędu Celnego w Bydgoszczy (podlega mu oddział z ul. Dalekiej) zdecydował o przeniesieniu wszystkich trzech na inne stanowiska. Przełożeni celników złożyli w prokuraturze zawiadomienia o podejrzeniu przyjmowania korzyści materialnych przez wskazaną trójkę.
Dlaczego Wiesław Miętkiewicz zdecydował się na ujawnienie korumpowania celników? Tłumaczy, że zdenerwował go tryb odprawiania ostatniej lawety z ośmioma samochodami łada niva. - Tym razem nie dałem, choć sugestie były - twierdzi. - Odwoływałem się do naczelnika Michalskiego i Jerzego Drogosia, dyrektora Izby Celnej w Toruniu. Obiecywali pomoc, ale bez efektów.
Agata Radziejewska, rzecznik prasowy Izby Celnej w Toruniu: - Dokładnie skontrolowaliśmy ten przypadek. Nie było żadnych zastrzeżeń do pracy celników.
Ile za ładę?
Naczelnik Michalski wyjmuje z szuflady papiery sprawy Wiesława Miętkiewicza. - Ona ciągnęła się z jego winy. Nie odbierał pism, tu są "zwrotki" awizo z poczty. Nigdy przy mnie nie poruszał wątku korupcyjnego. Zaprosiłem go do siebie, by wymienił konkretne nazwiska. Nie przyszedł.
Importer samochodów zadeklarował cenę jednej łady na 3,5 tys. dolarów. Trzej przeniesieni obecni celnicy przygotowywali odprawę tych samochodów. Ustalili, że cena jest zbyt niska, ponieważ producent wyznaczył cenę jednostkową na ponad 3,8 tys. euro. Dlatego zdecydowali, że Miętkiewicz musi dopłacić ok. 12 tysięcy złotych. - Przecież cena u pośrednika nie może być niższa niż u producenta - argumentują. Zarzut korupcji odbierają jako zemstę lub złośliwość Miętkiewicza.
Nigdy w życiu
Janusz Maślanka (zgodził się na ujawnienie nazwiska) do poniedziałku był kierownikiem II Oddziału Celnego przy ul. Dalekiej w Bydgoszczy. Wczoraj od rana czekał, aż do jego gabinetu wejdą funkcjonariusze CBŚ, ABW czy prokurator. Nikt się nie pojawił. To on podpisywał decyzje podwyższające ceny samochodów sprowadzonych przez Wiesława Miętkiewicza i to on znalazł się w trójce wskazanych przez importera "łapowników".
- Nigdy w życiu nie byłem w Mikołajkach i we Francji. Nie brałem łapówek od pana Miętkiewicza. Przecież łapówki daje się za coś, co w dokumentach powinno być "ściemnione", a kontrola z Izby Celnej niczego nie znalazła! - podkreśla. - Oczekuję konkretnych zarzutów, żebym mógł się bronić. Te wyjazdy można łatwo sprawdzić. Kto był, kiedy i gdzie. W odprawach uczestniczą: rejestrator, rewident, rachmistrz, prawnik, kierownik zmiany i kierownik oddziału. Dlaczego wskazał tylko trzech z nas? Ze zwykłej ludzkiej złośliwości. Jeśli on twierdzi, że dał łapówek za 100 tysięcy dolarów, to pytam: za co? Za rosyjskie samochody!?
Wczoraj skontaktował się z "Pomorską" następny celnik oskarżany przez Miętkiewicza o łapówki.
- Nigdy nie byłem w Mikołajkach i we Francji. Nie przyjmowałem korzyści materialnych od pana Miętkiewicza. To zemsta za to, że zajmowaliśmy się jego ostatnią sprawą - mówi Dariusz J.
Śledztwo w tej sprawie prowadzi Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego pod nadzorem Prokuratury Okręgowej w Bydgoszczy. Szef Służby Celnej zażądał wyjaśnienia wszystkich wątków poruszanych przez media. Jeżeli Wiesław Miętkiewicz mówi prawdę, to może skorzystać z dobrodziejstwa uniknięcia kary za dawanie łapówek.
W 2000 roku został oskarżony o 220 przypadków posługiwania się podrobionymi dokumentami przy imporcie samochodów łada niva. Toczy się proces w tej sprawie.
Kolejne przypadki?
To nie koniec afer celnych w Bydgoszczy. Ostatnio kontrolerzy z Ministerstwa Finansów wzięli pod lupę Urząd Celny przy ul. Deszczowej. Po zakończeniu kontroli - stanowisko zastępcy naczelnika "za brak nadzoru" stracił Paweł Witek. Badano polsko-holenderską spółkę spod Bydgoszczy, która zajmuje się naprawą elektroniki. Najpierw - na wniosek naczelnika UC - skontrolował ją Urząd Kontroli Skarbowej. Protokół pokontrolny przez dwa miesiące nie został wyjęty "z szuflady".
Ponadto warszawscy kontrolerzy dopatrzyli się w urzędzie fałszowania dokumentów w 1999 roku. Na ich wniosek Prokuratura Bydgoszcz Południe odwiesiła postępowanie przeciwko jednemu z celników, który miał poświadczyć, że odprawiał samochód z towarem w Bydgoszczy, gdy w rzeczywistości tir był jeszcze poza granicami kraju. Być może prokuratorskie postępowanie zostanie rozszerzone o kolejnych dwóch celników.
