Lekarze chcą podwyżek przed komercjalizacją szpitali

Ogólnopolski Związek Zawodowy Lekarzy zapowiada, że będzie namawiał medyków, by zażądali podwyżek. Jeśli zarządzający szpitalami nie dadzą im więcej pieniędzy - mają odchodzić z pracy. Są już ustalone kwoty, o które będą walczyć. Asystent, czyli lekarz z pierwszym stopniem specjalizacji ma zażądać 5,5 tys. brutto, a lekarz z drugim stopniem specjalizacji 500 złotych więcej.

- Jeśli szpital będzie miał nowego właściciela, lekarze, którzy mają umowę o pracę teoretycznie nie powinni się martwić, na papierze mają zagwarantowane tyle samo pieniędzy, co publicznej lecznicy - mówi Dariusz Ratajczak, szef regionalnego OZZL.

- Jednak nas interesuje poprawa naszej sytuacji finansowej. Nie mamy złudzeń spółki będą szukać oszczędności, a jedynym ich źródłem mogą być płace właśnie.
Lekarze wykazują, że ich żądania nie są bezsensowne. Ich zdaniem przekształcenie szpitali w spółki prawa handlowego, a jednocześnie nie zwiększanie nakładów na służbę zdrowia spowoduje, że lekarze i cały biały personel w końcu będą zarabiać coraz mniej.

Medycy twierdzą, że nie są przeciwni komercjalizacji, jednak bez koszyka gwarantowanych usług medycznych, czy też uwolnienia rynku ubezpieczeń zdrowotnych nie ma mowy o tym, by spółki-szpitale działały lepiej niż obecne, publiczne.

- Obawiam się, że dla pacjenta poza szyldem na szpitalu nic się nie zmieni. Nadal będzie czekał w kolejce do zabiegów, klął na limity, a lekarze i pielęgniarki będą zarabiać coraz mniej - przestrzega Dariusz Ratajczak. - To czarny scenariusz, jeśli zmiany w szpitalach nie zostaną przemyślane, a reforma nie będzie wprowadzana na wielu płaszczyznach jednocześnie.