- Tak mówimy na produkty, które puchną w opakowaniu, pod wpływem działania bakterii - tłumaczy Małgorzata Gackowska, kierownik sekcji żywienia Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Świeciu. - To problem rzeka, a nasza praca - prawdziwa walka z wiatrakami.
_W sekcji żywienia, świeckiego Sanepidu, pracują trzy osoby. - A podlega nam cały powiat. Od granic Pruszcza, po granice Nowego. To trasa naszych codziennych wędrówek - mówi Małgorzata Gackowska. - Naszym kontrolom podlega 900 (!) punktów. Są to nie tylko sklepy, ale i obiekty gastronomiczne. jeśli chodzi o sklepy, znamy takie, gdzie wiemy, że każda kontrola skończy się mandatem karnym.
Ekspedientka wie najlepiej
Dlaczego? Dlatego, że w sklepach tych, mimo wcześniejszych kontroli i kar, ciągle sprzedaje się nabiał prosto z lady. - _I nie można wytłumaczyć, że jest to narażanie klientów na chorobę - mówi pani kierownik. - Ekspedientki mówią, że towar z lady lepiej im się sprzedaje i na tym kończy się zwykle dyskusja. Właściciel musi wyznawać podobną filozofię, bo godzi się na mandaty, które mogą wynosić od 100 do 500 złotych.
Mimo że najczęściej ma w sklepie odpowiednią ilość lodówek do przechowywania swoich produktów. - Musi to być osobna lodówka do nabiału i oddzielna do wędlin - tłumaczy M. Gackowska. -_ Ewentualnie może być to wspólna, duża lada chłodnicza, ale przedzielona szczelnie pleksą.
Krótkie przyjemności
Jedzenie nie zawierające konserwantów jest zdrowsze. To ogólna zasada, ale też jest jej druga strona medalu, produkty te szybciej się psują. - Dotyczy to często jogurtów świeckiej mleczarni_ - mówi kierownik sekcji żywności w Sanepidzie. - _Są zdrowe, bez konserwantów, ale mają przez to krótkie terminy ważności. Wystawienie ich poza lodówkę, szybko doprowadza do ich zepsucia.
_Co najczęściej możemy kupić zepsute, mimo, że podany na opakowaniu termin ważności jeszcze nie minął? Oprócz jogurtów, jeszcze serki homogenizowane, twarożki grani, a także wędliny. Te również wymagają przechowywania w lodówce.
Letni bombaż
Agnieszka Weissgerber
Jogurt to zdrowie. Zwykle. Nie zawsze. Latem, kupując jogurty stojące na ladzie musimy być przygotowani na to, że "żywe kultury bakterii", zdrowe najczęściej dla nas, zrobią z jogurta tzw. bombarz, mało już zdrowy.