Przypomnijmy, ze prokuratura dostała już trzy inne zawiadomienia. I sama wszczęła śledztwo. Według naszych nieoficjalnych informacji chodzi o wyprowadzanie do prywatnych kieszeni pieniędzy jakie zarabiało PCK na odzieży używanej zbieranej do kontenerów. Większość tej odzieży z Polskiego Czerwonego Krzyża trafiała do firmy zajmującej się jej przerabianiem i utylizacją. Firma płaciła PCK za dostarczaną odzież.
Część tych pieniędzy nie była wydawana na działalność statutową Czerwonego Krzyża. Wyprowadzano je za pomocą firmy założonej na nazwisko jednego z szeregowych pracowników wrocławskiego oddziału. Pracownik wiedział o jej istnieniu ale - wynika z naszych informacji - nie on zarządzał jej finansami. Był tzw. „słupem”.
Czy ta właśnie historia będzie opisana w zawiadomieniu do prokuratury? Prawdopodobnie tak. Zarząd Główny PCK przysłało Wrocławia audytorów. I to wyniki ich pracy przekaże śledczym.
KLIKNIJ i przeczytaj więcej o skandalu w PCK
W piątek po południu na spotkanie z Zarządem Głównym PCK został wezwany biznesmen Rafał Holanowski. Jest Prezesem Zarządu Wojewódzkiego PCK. Zawieszono go na początku czerwca w związku z ustaleniami o nieprawidłowościach.
- Mówił o firmie, przez którą wypływały pieniądze. Mówił, że o jej działalności nie był informowany - opowiada jeden z uczestników tego spotkania. - Opowiadał to wszystko bardzo oględnie, bez poczucia winy. Deklarował swój udział w wyjaśnianiu tych wszystkich spraw - dodaje nasz rozmówca.
Przypomnijmy, że Rafał Holanowski mówił nam kilka dni temu , że jak tylko dowiedział się o sprawie, sam zawiadomił prokuraturę. Było to pod koniec maja. Czyli kilka dni przed jego zawieszeniem. Dyrektor biura oddziału PCK Jerzy G. - prywatnie wojewódzki radny PiS - zapewniał nas, że wszystko jest w porządku. Mówił, że dolnośląskie PCK jest w dobrej sytuacji finansowej. A firmę - założoną na pracownika - dyrektor Jerzy G. nazywa po prostu „podwykonawcą”.