Nie da się ukryć, że Szkoła Podstawowa w Pławinie jest jedną z mniejszych w powiecie inowrocławskim. Uczęszcza tu zaledwie 39 dzieci (z uczniami zerówki - 46). Gmina Inowrocław szuka oszczędności. Krążąca po okolicy wiadomość wydaje się więc wiarygodna.
- Jestem w komisji oświaty. Gdyby to była prawda, coś bym o tym wiedziała. Na żadnej sesji też nie było o tym mowy. To jest zwykła plotka - mówi zdziwiona Alina Książek, sołtys Pławina i radna Rady Gminy.
Pławin trafia na cyngiel
Tak też tę sprawę ocenia wicewójt Marek Karólewski. Przekonuje, że na dziś żaden z samorządowców nawet takiego pomysłu nie przedstawił pod dyskusję. Nikt z nich nawet słowem o tym nie wspomniał. - Nasze gminne szkoły liczą od 50 do 80 dzieciaków. Jednak to Pławin ciągle trafia na cyngiel - zauważa.
Nie ukrywa, że gmina boryka się z problemami finansowymi, a oświata jest bardzo kosztowna. Subwencja przekazywana przez państwo stanowi zaledwie 40 procent wszystkich kosztów związanych z prowadzeniem szkół. Pozostałe pieniądze samorządowcy muszą wygospodarować z gminnego budżetu.
Stary oświatowiec
- Muszę wyznać, że jestem "starym oświatowcem", który jest przeciwny likwidacji szkół. Pieniądze, które wydajemy, nie są marnowane. Kształcimy za nie nasze społeczeństwo. Szkoły często są też jedynym ośrodkiem kultury na wsi - tłumaczy wicewójt.
Uspokaja, że póki co gmina nie ma planów likwidacyjnych. Samorządowców czeka jednak dyskusja nad reformą oświaty. W jakim kierunku ona pójdzie i czy rzeczywiście uchroni szkołę w Pławinie przed likwidacją, przekonamy się po wakacjach. - Myślę, że coś mądrego zaproponujemy - kończy Marek Karólewski.
Czytaj e-wydanie »