https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Lodowe wędkowanie

BOGUMIŁ DROGORÓB
Jezioro Skarlińskie, w pobliżu Wawrowic. Ci  wędkarze siedzą zbyt blisko siebie.
Jezioro Skarlińskie, w pobliżu Wawrowic. Ci wędkarze siedzą zbyt blisko siebie. BOGUMIŁ DROGORÓB
Skóra cierpnie, gdy widzimy na zamarzniętym jeziorze wędkarzy siedzących nad przeręblem. Nie tyle z zimna co z obawy o ich życie.

     Powiat brodnicki i nowomiejski określany bywa krainą ponad stu jezior. Łowimy ryby o każdej porze roku. Najzagorzalsi także zimą.
     Zdrowy rozsądek
     Nikt przy zdrowych zmysłach nie wchodzi na lód, gdy mróz dopiero ścina taflę. Obecna pogoda, utrzymująca się od wielu tygodni, niemal stała minusowa temperatura, pozwalają na lodowe wędkowanie. - Dowiedziono to naukowo, że najlepszy jest pierwszy lód, powyżej pięciu centymetrów. Staje się bezpieczny gdy minusowa temperatura utrzymuje się długo, a z tym mamy teraz do czynienia. Najbardziej obawiać się trzeba lodu wiosennego. Może mieć nawet i czterdzieści centymetrów grubości, nie jest jednak bezpieczny. W każdej sytuacji należy jednak działać rozsądnie - mówi mł. brygadier Henryk Orzechowski z nowomiejskiej Państwowej Straży Pożarnej.
     Nie było wypadku
     W tym momencie należy odpukać - w ciągu dwóch lat nie było potrzeby interwencji strażaków, zarówno w powiecie brodnickim jak i nowomiejskim. Ostatni tragiczny wypadek zdarzył się na Czarnym Bryńsku. Lód załamał się pod dwoma wędkarzami, jednego zdołano uratować. Strażacy są jednak w pogotowiu. Jednostki z Brodnicy i Nowego Miasta Lubawskiego są dobrze wyposażone m.in. w lodowe desko ratunkowe, niezatapialne ubrania.
     Łowić z asekuracją
     Trudno wymagać, aby łowiącego na lodzie asekurowała grupa ratownicza przebywająca na brzegu z linami, drabinami, drągami itp. Można jednak sprawić sobie kamizelkę asekuracyjną, niezatapialną, którą ubieramy pod kurtkę. Wypornościowa, udźwignie ok 80-100 kg. - Powinniśmy zabrać też dwa śrubokręty i schować je w rękawach. W przypadku krytycznego momentu śrubokręty wbijamy w taflę, utrzymujemy się na powierzchni. Zastępują one doskonale czekany strażackie, sprzęt specjalistyczny - radzi Henryk Orzechowski. Ktoś jednak musi zorganizować pomoc. Tu rada jest następująca - trzeba mieć jednak kogoś na brzegu, kto zorganizuje pomoc z okolicznych gospodarstw, przede wszystkim zatelefonuje do straży pożarnej. Radzimy również nie wchodzić na każde jezioro. Są bowiem akweny, gdzie biją podwodne źródła i w tych miejscach tafla z pewnością nie będzie dobrze zmrożona.

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska