Pracownicy twierdzą, że "skarb państwa ponosi duże straty z powodu niepłacenia podatków przez spółdzielnię i skorumpowanych ludzi". Ich zdaniem najważniejsze jest przeprowadzenie kontroli sklepu SKR Witunia i władz spółdzielni. Twierdzą, że prowadząca sklep i prezes nadużywają alkoholu, a zyski ze sklepu, który podobno na papierze nie przynosi dochodu, przeznaczają na prywatne wycieczki zagraniczne i wymiany samochodów.
Jak jest w rzeczywistości? Sprawdziliśmy. Niestety, pracownicy jak ognia boją się powiedzieć cokolwiek "Gazecie Pomorskiej". - Sami sprawdźcie - powiedzieli. - Nie możemy rozmawiać ani podawać nazwisk z obawy o utratę pracy. Dostaliście list, to wiecie wszystko. Reszta powinna należeć do policji i prokuratora.
Uciec przed upadłością
Spółdzielnia Kółek Rolniczych w Wituni koło Więcborka od stycznia 2006 r. jest w likwidacji. Tak zdecydowało walne zgromadzenie, gdy produkcja drewnianej galanterii ogrodowej przynosiła straty. - Tak ratowaliśmy się przed upadłością - mówi prezes, a obecnie likwidator Regina Olek. - Inne próby ratowania, choćby zmiana kontrahenta, nic nie dawały.
Majątek SKR Witunia jest po części wirtualny, ponieważ gmina Więcbork i Zakład Ubezpieczeń Społecznych mają hipotekę na nieruchomościach. Przy obrotach 800 tys. zł SKR i 300 tys. zł sklepu z częściami zamiennymi dla maszyn rolniczych długi w wysokości 500 tys. zł mówią same za siebie. Półmilionowe zadłużenie to składki na ubezpieczenie społeczne w ZUS i podatek od nieruchomości na rzecz Urzędu Miejskiego w Więcborku. Bez zgody ZUS i gminy żaden ruch, a tym bardziej sprzedaż majątku, nie jest możliwy.
A majątek SKR w Wituni jest podobno łakomym kąskiem. Prawie 3 hektary ziemi, hale produkcyjne i magazyny, i stacja paliw o rzut beretem od Więcborka jest niewątpliwie dobrą kartą przetargową. Oczywiście, pod warunkiem że gmina Więcbork i ZUS pozwolą na sprzedaż, deklarując zdjęcie hipoteki z planowanego na sprzedaż majątku. - Likwidacja trwa - mówi likwidator Olek. - Sklep z częściami przynosi na czysto 15 tys. rocznego zysku, udało nam się wydzierżawić stację paliw i dwie hale na stolarnię. Sami też prowadzimy działalność w branży drzewnej. Ale przestaliśmy płacić nasze długi. Spłaciliśmy dostawców, uregulowaliśmy rachunki za wodę, prąd i telefony. Na ZUS i podatek od nieruchomości nie starczyło. Liczymy, że pół miliona spłacimy ze sprzedaży majątku.
Drugie dno
I tak naprawdę w majątku jest pies pogrzebany. Bo jest drugie dno listu do redakcji od pracowników SKR Witunia. - Podejrzenia o pijaństwo i inne rzekome przewinienia to kompletna bzdura, bo jesteśmy po licznych kontrolach - mówi likwidator. - Rada nadzorcza poleciła nam sprzedać wszystko, poza sklepem i mieszkaniami, w których od wielu lat żyją byli i obecni pracownicy. Próbowaliśmy sprzedać obiekty w całości, ale się nie udało i wtedy zaczęły się korowody.
Szatkowanie majątku SKR Witunia to porządkowanie ksiąg wieczystych, wydzielanie geodezyjne nieruchomości, a także wytyczanie dróg. Podział SKR Witunia w częściach przedstawia się następująco - biurowiec i hala, nowa hala dzierżawiona, hala użytkowana nadal przez SKR i oczywiście dwa budynki mieszkalne. Zostały jeszcze kłopoty z dojazdem, czyli wydzielenie dróg.
Ze sprzedaży wyłączono dochodowy sklep z częściami do maszyn. Najbardziej zapalną częścią jest osiem mieszkań w rozpadającej się willi i murowanym piętrowym budynku.
Temat zastępczy czy sprzedaż
Owo rzekome pijaństwo i korupcja to nic innego jak temat zastępczy. Problem leży w cenie mieszkań. Po wycenie rzeczoznawcy osiem rodzin zajmujących mieszkania SKR Witunia do dziś nie może ochłonąć. Oferta wydaje im się zbyt wysoka. - Lokatorzy uważają, że powinni je kupić po ulgowej cenie, jak pracownicy przedsiębiorstw państwowych, np. pegeerów - wyjaśnia Olek. - I skupiło się na sprzedawczyni, która publicznie powiedziała lokatorom, że kiedyś w SKR było 500 pracowników i nikt poza pensją i ZUS-em niczego nie dostał i z jakiej racji oni mają dostać mieszkania za darmo.
O jakie sumy chodzi? Ano w willi (bo tak ironicznie nazywają rozpadający się drewniany dom z czterema mieszkaniami) mieszkania po odliczeniu wkładów własnych i stanu budynku wyceniono średnio na niewiele ponad 10 tys. zł (najdroższe 19 tys. zł za 107 m kw.). I choć budynek od dawna nie nadaje się do mieszkania, a w obawie przed katastrofą budowlaną SKR nie pobierał nigdy czynszów od lokatorów, dwie rodziny są zainteresowane wykupem.
Z kolei w murowanym budynku, w którym też mieszkają cztery rodziny, średnia cena wynosi 32 tys. zł, a najdroższego 37,8 tys. zł. I z murowanego domu nie ma odzewu. Rada nadzorcza na razie o ulgowym potraktowaniu nie chce słyszeć, bo SKR to prywatna firma, spółdzielnia, której przepisy o zakładzie państwowym nie obowiązują.
W lutym ma się zacząć sprzedaż. A z mieszkaniami? Ano w SKR zastanawiają się nad podwyżką czynszów. - Za willę nie będziemy nadal brać, bo to rudera, ale w murowanym budynku możemy podnieść obowiązującą od 1997 r. stawkę 59,8 zł od mieszkania nawet trzykrotnie, bo takie są stawki komunalnych mieszkań w gminie Więcbork - uprzedza Olek. - Inne wyjście to przekazanie mieszkań gminie w zamian za długi, bo nie mamy pewności, że sprzedaż pozostałego majątku pokryje nasze zobowiązania. Nie chcemy jednak konfliktu.
Gmina woli poczekać
Burmistrz Więcborka Paweł Toczko, mieszkaniec Wituni, chciałby temat zakończyć jak najszybciej, ale nie zamierza niczego wyprzedzać. A skarbnik Władysław Rembelski przyznaje, że każdy podmiot gospodarczy w upadłości czy w likwidacji jest trudnym dłużnikiem. - Mamy prawie 1,1 mln wierzytelności, z czego prawie 586 tys. zł to długi firm - wylicza Rembelski. - To 26 podmiotów, z czego tylko pięć firm ma dług powyżej 50 tys. zł, ale nie więcej niż 200 tys. zł.
Z kolei mieszkańcy Wituni niezwiązani z SKR dziwią się i współczują lokatorom spółdzielni. - Toż to nieprzyzwoite żądać tyle pieniędzy za takie barachło - mówią. - Niech ta likwidacja skończy się jak najszybciej, żeby wreszcie nowy właściciel zrobił porządek w tym SKR. Wszystko się wali, bałagan, dziury i błoto. Tylko wstyd dla Wituni.
A w SKR powoli przygotowują się do sprzedaży i deklarują, że dla ośmiorga lokatorów chcą dobrze. - Tylko oni stają okoniem - żali się Olek.