- Bydgoszcz mogła się tego prędzej czy później spodziewać - mówi Tomasz Moraczewski, prezes portu. - Przy okazji zmianie ulegnie także struktura własnościowa spółki... Dodaje, że port już wykorzystał fundusze unijne, więc trzeba go dokapitalizować, by miał pieniądze na następne inwestycje. - Problem dostrzegła Unia Europejska, która zdaje sobie sprawę, że na zbilansowanie działalności portów lotniczych jeszcze długo nie ma co liczyć - tłumaczy. - Dlatego dopuściła możliwość dokapitalizowania takich spółek w zgodzie z zasadami pomocy publicznej dla firm.
Operacja ma wyglądać w ten sposób, że podnosząc wartość akcji, pieniądze do spółki wprowadzi gmina Toruń - 5-6 mln zł. W zamian jednak toruński samorząd chce rozszerzenia nazwy portu do formy „Port Lotniczy Bydgoszcz-Toruń”.
Propozycja zaopiniowania przez radę nadzorczą portu pojawi się w porządku obrad w najbliższy wtorek. - W sześcioosobowej radzie nadzorczej Bydgoszcz ma dwóch przedstawicieli i z pewnością będą oni głosować przeciwko, choć liczę, że do głosowania nie dojdzie, bo autorzy wycofają się z tego pomysłu - zaznacza Rafał Bruski, prezydent Bydgoszczy. - To stała taktyka stosowana przez władze samorządowe województwa, polegająca na stawianiu znaku równości pomiędzy miastami. Na tej operacji zyska tylko Toruń, a Bydgoszcz straci.
Toruń, po rozmowach z zarządem portu, zdecydowanie chce zwiększenia wartości swoich akcji w spółce. - Obecne, wstępne i niczego nieprzesądzające dyskusje, o zwiększeniu udziałów naszego miasta w regionalnym porcie lotniczym, są rzeczywiście uwarunkowane poszerzeniem jego nazwy o Toruń - twierdzi Michał Zaleski, prezydent Torunia. - Dla Torunia korzyści płynące z ewentualnego dofinansowania jedynego regionalnego portu lotniczego byłyby zauważalne chociażby z tego powodu, że spośród 2 milionów turystów odwiedzających nasze miasto coraz więcej chce przylatywać do nas samolotami.
***
Zapierający dech w piersiach start samolotu w Saint-Martin, wideo: STORYFUL/x-news
