Radny Władysław Hoppe sam jest rolnikiem, więc doskonale orientuje się, w jak trudnej sytuacji są dziś gospodarze. - Dostają za zboża taką cenę, że nie pokrywa ona nawet kosztów produkcji - mówi Hoppe.
Zamiast zarabiać, rolnicy często jeszcze dokładają do interesu. - W wielu krajach zboże jest biomasą, choć niektórym takie wykorzystanie może się wydać niemoralne. Ale być może to byłoby rozwiązanie - przekazywanie części zbóż na cele energetyczne, co pozwoliłoby na podniesienie cen w skupie - uważa radny.
Proponuje interwencję do ministerstwa rolnictwa w sprawie uregulowania sprawy przepisami.
Gizela Jączyńska, przewodnicząca Rady Powiatowej Kujawsko-Pomorskiej Izby Rolniczej w Tucholi, zachęca, żeby zacząć od własnego podwórka. - To realniejsza droga niż czekanie na na zmiany legislacyjne. W Skandynawii są kotłownie na zboże czy słomę. Może w gminie też pomyśleć o takiej kotłowni na potrzeby wsi? Może warto zaryzykować - mówi.
Władysław Hoppe obliczył, że dwa kilogramy owsa wystarczają na wytworzenie takiej ilości energii, co litr oleju opałowego. - Tyle olej kosztuje 2 zł za litr brutto, a owies - 80 gr netto - wylicza radny. - Oszczędności są oczywiste, zważywszy że koszty obsługi są podobne, nie mówiąc już o ochronie środowiska.
Radny uważa, że warto pomyśleć o ekologii już teraz i być krok przed innymi. A przy okazji zadbać o rynek zbytu dla rolników.
- W najbliższym czasie nie grozi nam klęska głodu, a zapasy starczyłyby na kilka lat - dodaje Jączyńska. - Czas najwyższy, aby nasi rolnicy zaczęli myśleć nie w aspektach moralnych, a ekonomicznych.