Tak, to nie żart. Te niecałe 50 złotych, to wyliczenia stomatologów Naczelnej Rady Lekarskiej (NRL) w Warszawie.
- Biorąc pod uwagę, że koszt jednego wypełnienia to ok. 150 zł, okazuje się, że choćbyśmy chcieli, nie mamy jak pracować. Stomatologia to bardzo zaniedbana i niedoinwestowana jednostka ochrony zdrowia i żadne tłumaczenia tego nie zmienią – dr n. med. Jacek Kotuła, stomatolog, wiceprezes Okręgowej Izby Lekarskiej w Zielonej Górze i prezes Polskiego Towarzystwa Stomatologicznego w okręgu zielonogórskim jest stanowczy. - To właśnie z powodu braku pieniędzy coraz mniej dentystów decyduje się na podpisanie umowy z NFZ.
- Świadomie zrezygnowałem ze współpracy z NFZ już kilka lat temu i to nie ze względu na własne zarobki. Ja nie mogłem leczyć ludzi tak jak potrafię i tak jak nakazują współczesne standardy, bo fundusz za to nie płacił. A byle jak nie chciałem robić – mówi nam anonimowo jeden z zielonogórskich dentystów.
W ubiegłym roku kontrakt z funduszem w naszym województwie podpisało 196 dentystów. W tym roku mniej, bo 188. Na wizytę od ręki dostaniemy się np. w Żaganiu czy Szprotawie, nawet miesiąc trzeba poczekać w wybranych przychodniach w Zielonej Górze czy Świebodzinie.
Nocną i świąteczną pomoc stomatologiczną świadczy u nas, w województwie liczącym niemal milion mieszkańców, jeden gabinet, w Zielonej Górze (na północną część województwa NFZ właśnie ogłosił konkurs).
Lubuskie: dentysta przyjmujący na NFZ w dni wolne i święta. Zobacz, gdzie pomogą, gdy rozboli ząb
- Jeśli finansowanie będzie na tak niskim poziomie jak obecnie, stomatologów przyjmujących na fundusz będzie coraz mniej, bo za chwilę to zupełnie przestanie się opłacać. I tak, ci co zostali, pracują niemal charytatywnie – mówi Kotuła.
Dentystów na NFZ jest coraz mniej
Joanna Branicka, rzeczniczka LOW NFZ tłumaczy, że fundusz „na bieżąco analizuje dostępność w zakresie leczenia stomatologicznego” i w ubiegłym roku sfinansował wszystkie nadwykonania w tym zakresie. - Podobnie jest w tym roku. Za okres I półrocza br. sfinansowaliśmy wszystkie świadczenia wykonane ponad limit umowy.
Rzeczniczka podkreśla, że w ubiegły wtorek (6 bm.) NFZ ogłosił 24 uzupełniające konkursy m.in. ze stomatologii ogólnej, chirurgii stomatologicznej i periodontologii czy ortodoncji dla dzieci i młodzieży.
- Doceniamy finansowanie nadwykonań, ale to niewiele zmienia, bo wycena świadczeń jest za niska. Konkursy są ogłaszane. Ale chętnych brak, bo środki przeznaczane na stomatologię są u nas najniższe w Europie. Gorzej finansowana jest tylko Rumunia – mówi dr J. Kotuła i dodaje, że to, co się dzieje, to efekt wieloletnich zaniedbań kolejnych rządów i ministrów zdrowia.
Doktor wyjaśnia, że w ciągu ostatnich 8 lat cena 1 punktu w stomatologii (to zasada przeliczania usług medycznych; za każdym punktem kryją się pieniądze) wzrosła o 5 groszy. Ze złotówki, na 1,05 zł. Jeśli dentysta z NFZ na miesiąc dostanie punktów 6, czy nawet 8 tysięcy, to łatwo policzyć, ile to jest.
A przez te lata wzrosły koszty wszystkiego – począwszy od wynajmu gabinetu, opłacenia ZUS-u, mediów, poprzez zakup materiałów, na zatrudnieniu asystentki skończywszy. Podliczając: na pensję stomatologa zostaje niewiele. Druga rzecz, która bardzo niepokoi lekarzy, to jakość wykonywanych usług.
- Świadomie zrezygnowałem ze współpracy z NFZ już kilka lat temu i to nie ze względu na własne zarobki. Ja nie mogłem leczyć ludzi tak jak potrafię i tak jak nakazują współczesne standardy, bo fundusz za to nie płacił. A byle jak nie chciałem robić – mówi nam anonimowo jeden z zielonogórskich dentystów.
Polak bez zęba na przedzie?
Zielonogórzanka Dorota, mama trójki dzieci, przyznaje, że z dziećmi do stomatologa chodzi prywatnie. Na szczęście rzadko, bo o zęby dbają.
- Nie doczekałabym się wizyty – śmieje się, gdy pytamy o leczenie na NFZ. Sama wiele lat korzystała z darmowego leczenia, ale przestała, gdy okazywało się, że do wielu rzeczy musi dopłacać. – Pójdę prywatnie i mam pewność, że jest dobrze zrobione – uważa.
Stomatolodzy zrzeszeni w ogólnopolskich organizacjach już wiele razy występowali o zwiększenie finansowania stomatologii, ale bez efektów.
Lekarze przyjmujący w niedzielę i święta w Lubuskiem [WYKAZ]
- Wygląda to mniej więcej tak, że mówią nam: dacie radę. Oczywiście, że damy radę, bo stomatologia prywatna się obroni. Na wizytę trzeba czekać czasami miesiąc, albo i dłużej. Ale co z pacjentami? Ci, których nie stać na leczenie, są zmuszeni zęby usuwać – zaznacza dr Kotuła, i podkreśla, że to, co daje NFZ, nie starcza na podstawy. Przykład? Leczenie kanałowe można zastosować tylko w 12 zębach od jedynki do trójki. Gdy kanałówki potrzebuje czwórka, pojawia się problem, bo lekarz za darmo może tego zęba co najwyżej usunąć.
- Mogę, ale po co, skoro wiem, że jest do wyleczenia – nie kryje nerwów stomatolog z Zielonej Góry, przyjmujący prywatnie i na fundusz.
- I co pan robi? - pytam.
- To, co mogę. Informuję, że nie zrobię tego w ramach NFZ, bo fundusz za to nie zapłaci. I zapraszam, by przyszedł do mnie prywatnie…
Ile kosztuje wizyta prywatna i co NFZ proponuje dzieciom? Czytaj na następnych stronach
WIDEO: Najnowsze informacje z regionu
