Zawody pomiędzy Zjednoczonymi a Lubuszaniem Trzcianka, zajmującymi w tabeli czołowe pozycje, wywołały duże zainteresowanie kibiców. Stawką było drugie miejsce. Goście zrewanżowali się jednak gospodarzom za porażkę (2:3) z pierwszej rundy. Zwyciężyli 1:0 po golu zdobytym w 30. minucie gry przez Wojciecha Wypusza. To była już 26. bramka najlepszego strzelca IV ligi.
Młody zespół z grodu Kilińskiego w pierwszej połowie spotkania miał dwie dobre sytuacje podbramkowe, ale Michał Kachniarz i Krzysztof Chojnacki ich jednak nie wykorzystali. Poziom meczu nie był jednak najwyższy, brakowało płynnych akcji. Zwłaszcza po przerwie. Za to w głównej roli wystąpił sędzia Zbigniew Łukawski. Pokazał sporo żółtych kartek, m.in. dwie Krzysztofowi Maj-chrzakowi. I w rezultacie Zjednoczeni od 71. minuty grali w "dziesiątkę".
- Druga żółta kartka dla naszego zawodnika była kuriozalna. Majchrzak, po decyzji sędziego pomocniczego, wyrzucał piłkę z autu, ale sędzia główny uznał, że aut należał się gościom, i ukarał go kolejną kartką - stwierdził Sławomir Peno, były prezes zarządu Zjednoczonych. Dodał też, że nie najlepszym posunięciem było wyznaczenie do prowadzenia meczu arbitra z Piły, a więc z miasta, leżącego niedaleko Trzcianki.
Więcej o meczu we wtorkowej "Gazecie Pomorskiej" - wydanie inowrocławskie.
Czytaj e-wydanie »