https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Ludzie dobrej woli

Dariusz Knapik
Syn doradcy byłego śląskiego wojewody kupił 7 hektarów w centrum Włocławka. nagle bezwartościowe nieruchomości zamieniły się w atrakcyjne parcele, na których powstaje dziś kolejny hipermarket. Kto sprawił ten cud?

     Nazwisko Aleksandra Ćwika stało się głośne 4 lata temu, za sprawą artykułu w "Rzeczpospolitej". Ujawniono w nim kulisy afery korupcyjnej w śląskim Urzędzie Wojewódzkim, jednej z najgłośniejszych w okresie rządów AWS. Doradca wojewody Marka Kempskiego był jednym z głównych "bohaterów" tej publikacji. Posypały się głowy, a sam Kempski, znany wcześniej jako bezkompromisowy wróg korupcji, złożył dymisję.
     Katowicki biznesmen Aleksander Ćwik i powiązani z nim ludzie prowadzili interesy w wielu miastach kraju. Kupowali m.in. parcele, które potem odsprzedawali z zyskiem różnym inwestorom. Kilka dni po dymisji Kempskiego ujawniliśmy, że śląscy biznesmeni działali też we Włocławku. Dziś znamy o wiele więcej szczegółów przeprowadzonej przez nich operacji.
     Książę Ćwik
     
Zimą 1998 roku syn doradcy ówczesnego wojewody, Grzegorz Ćwik nabył od Włocławskich Fabryk Mebli trzy hektary w centrum miasta, zajmowane przez nieczynny już zakład. Miesiąc wcześniej Ćwik z innym biznesmenem, Jerzym Klimsą kupili leżącą koło fabryki nieruchomość po dawnej stacji "Polmozbytu". Obie parcele od dawna już nie mogły znaleźć nabywców i sprzedano je bez wielkich targów.
     We Włocławku od ponad trzech lat rządził wtedy SLD, a z jego nominacji na fotelu prezydenta zasiadał późniejszy poseł, Ryszard Chodynicki. Czołowy wówczas działacz miejscowej lewicy nie miał jednak żadnych oporów, by robić interesy z biznesmenami powiązanymi i hołubionymi przez prawicową AWS. Rozmowy z Ćwikiem prowadził osobiście prezydent i jego najbardziej zaufani współpracownicy. Nasi informatorzy nie kryją, że śląski biznesmen podejmowany był w ratuszu jak udzielny książę, a władza gotowa mu była nieba przychylić.
     Obydwie działki nie przedstawiały z osobna większej wartości. Rozdzielała je baza firmy "Specdróg", której udziałowcem był ratusz. Raptem władze miasta uznały, że spółka powinna się przenieść do nowej siedziby. Błyskawicznie znaleziono dla niej lokum i już w maju 1998 roku Ćwik z Klimsą kupili 2,2 hektary po "Specdrogu". Później ratusz sprzedał im jeszcze przyległą działkę o powierzchni 840 metrów. I tak w kilka miesięcy dwaj śląscy inwestorzy stali się właścicielami ponad 7 hektarów w centrum miasta, tuż przy przelotowej trasie E-1. Już wtedy nie kryli, że myślą o budowie hipermarketów.
     Przyjaciele z ratusza
     
Te projekty blokował jednak miejski plan zagospodarowania przestrzennego. Grunty leżały bowiem w strefie przeznaczonej wyłącznie dla przemysłu. Przyjaciele z ratusza zaczęli więc na gwałt zmieniać plan. Mimo szalonego tempa przed wyborami nie udało się zakończyć formalności pozwalających na podjęcie przez radnych niezbędnej uchwały. Ustępujący zarząd zadbał jednak, by jej projekt trafił na obrady pierwszej sesji w nowej kadencji. Przekonywano rajców, że sprawa jest priorytetowa, a ważna dla miasta inwestycja może ulec opóźnieniu.
     Wybory zmieniły jednak układ sił w ratuszu. Znów wygrał SLD, ale do rady weszło wiele nowych osób, a ekipę Chodynickiego odsunięto od władzy. Nowy zarząd miasta postanowił wycofać projekt uchwały i dokładniej zbadać całą sprawę. Dziś nie ma wątpliwości, że gdyby nie ten krok, miasto słono dopłaciłoby do inwestycji. Ćwikowi postawiono nowe warunki, dotyczące m.in. udziału w kosztach przebudowy układu komunikacyjnego w rejonie hipermarketu, zleceń dla lokalnych firm itd.
     Jesienią 2000 roku otwarto we Włocławku hipermarket "Real". Stanął na gruntach, które Ćwik i Klimsa sprzedali poznańskiej firmie "Goldbeck". Ile na tym zarobili, to handlowa tajemnica.
     Urzędnicy ą rekord
     
Gruntów kupionych przez śląskich biznesmenów starczyło nie tylko na "Real". W styczniu 2002 roku, na wniosek "Goldbecka" i Grzegorza Ćwika ówczesny prezydent Włocławka wydał decyzję dotyczącą warunków zabudowy kolejnego hipermarketu. Tym razem nie wynegocjowano już żadnych świadczeń dla miasta. Decyzja miała ważność do ostatniego dnia minionego roku.
     Z sobie tylko wiadomych powodów dopiero 13 grudnia 2004 roku "Goldbeck" złożył w ratuszu wniosek o pozwolenie na budowę hipermarketu. W aktach sprawy znalazła się notatka, że Grzegorz Ćwik przestał już być stroną tego postępowania, ponieważ sprzedał swoją nieruchomość poznańskiej firmie. Planuje ona wznieść na niej market dla sieci OBI.
     Włocławscy urzędnicy tak się sprężyli, że wydali pozwolenie na budowę już 31 grudnia 2004 roku, dokładnie w dniu, w którym upływała ważność decyzji o warunkach zabudowy. Biorąc pod uwagę okres przedświąteczny, Wigilii Bożego Narodzenia oraz międzyświątecznego nicnierobienia, było to rewelacyjne tempo.
     Naczelnik włocławskiego wydziału architektury, Anna Cetner nie widzi w tym nic nadzwyczajnego. Całą wymaganą dokumentację przygotowano bowiem wyjątkowo rzetelnie, nie było więc żadnych powodów, by przeciągać postępowanie. - Co najmniej połowę zezwoleń wydajemy w takim tempie, a może nawet i szybciej - _twierdzi pani naczelnik.
     Włocławscy projektanci mają w tej kwestii odmienne zdanie. W grudniu ubr. przedstawiciele Stowarzyszenia Architektów Polskich spotkali się z prezydentem Władysławem Skrzypkiem i naczelnik Cetner. Skarżyli się na przewlekłość rozpatrywania wniosków, zwłaszcza o pozwolenia budowlane. Ciągnie się to miesiącami, urzędnicy czepiają się formalnych szczegółów, nawet z powodu braku przecinka zwracają dokumenty do poprawki.
     Kto tu konspiruje
     
W tym pośpiechu urzędnicy badający wniosek "Goldbecka" zapomnieli o paru istotnych szczegółach. W minionym miesiącu Miejski Zarząd Dróg we Włocławku zaskarżył do wojewody decyzję o pozwoleniu na budowę hipermarketu. Zarzuca ratuszowi, że nie dopuszczono go do udziału w postępowaniu, choć z mocy przepisów przysługują mu prawa strony.
     Dyrektor MZD, Piotr Kosseda podkreśla, że nie chodzi tu o zwykłą formalność. Jego firma ma bowiem pieczę nad miejskimi drogami. Market będzie z nimi graniczył i nie ma wątpliwości, że spowoduje to zmiany w układzie komunikacyjnym. Dyrektor zarzuca też, że w zaskarżonej decyzji zabrakło również wymaganego przez prawo budowlane tzw. zezwolenia na zjazd i jego parametry. Z nieoficjalnych źródeł wiemy, że są poważne szanse, że odwołanie zostanie uwzględnione.
     MZK nie jest wyjątkiem. - _Żaden z sąsiadów, podobnie jak ja, nie dostał zawiadomienia o wniosku na budowę. Dlaczego wydano tę decyzję w najgłębszej konspiracji
- dziwi się Michał Pluciński, właściciel firmy "Tartar". Złożył w tej sprawie protest w ratuszu. Właściciele innych firm nie kryją przed nami obaw, że w obecnym układzie komunikacyjnym kolejny market może spowodować utrudnienia w ruchu pojazdów.
     Walczący z marketami
     
Prezydent Władysław Skrzypek zapowiadał w kampanii wyborczej walkę z marketami. Dziś podtrzymuje tę deklarację.
     - Przyszło mi spijać piwo, którego nawarzyli poprzednicy. Przed wydaniem zezwolenia na budowę marketu sprawę długo analizowali prawnicy. Musieliśmy się zgodzić na tę inwestycję. Inaczej miastu groziłby proces o ogromne odszkodowania, w którym nie mieliśmy większych szans na wygraną - mówi.
     Otwarcie "Reala", a później "Tesco" w poważnym stopniu odbiło się na interesach włocławskich kupców. Najbardziej uderzyło to w handlujących na targowiskach. Zarządzająca nimi miejska spółka "Baza" odnotowała w minionym roku znaczący spadek dochodów. W nowej hali targowej przy ul. Związków Zawodowych całe piętro, gdzie stały kiedyś stoiska, świeci pustkami. Tymczasem zapowiada się prawdziwa ofensywa marketów. Nowe obiekty planuje się m.in. w rejonie ul. Długiej, Wroniej czy w tzw. trójkącie bermudzkim. Duńczycy chcą stworzyć sieć marketów na włocławskich osiedlach.
     Już w styczniu prezydent zapowiedział nam, że na najbliższej sesji zamierza wnieść projekt uchwały ograniczającej budowę kolejnych marketów, a na jednej z następnych zainicjować dyskusję, jak bronić włocławskich kupców przed konkurencją handlowych gigantów. Z planów tych wyszły nici. W miniony poniedziałek rada odrzuciła prezydencki projekt 12 głosami do 8. Opowiedzieli się przeciw niemu radni SLD, UP i PO.
     - Taka jest wola rady! Ja mogę tylko utrudnić życie inwestorom planującym budowę marketów - mówi prezydent.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Biznes

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska