Grudziądzka firma Inter-Gaz "sławę" zyskała już w kilku województwach. Zasady działania nie zmieniają się. Na klatce schodowej bloku lub kamienicy pojawia się ogłoszenie informujące, że w mieszkaniach będą montowane czujniki reagujące na gaz. Zwykle po jednym dniu kartka znika. Nie wszyscy ją przeczytają, choć w chwili pojawienia się fachowca, wielu zapewne przypomni sobie, że coś tam było, ale nie zdążyli się z tym zapoznać. Tak było również w przypadku pani Aliny ze Świecia.
- Zauważyłam kartkę na tablicy ogłoszeń, ale spieszyłam się i nie wczytywałam się w treść - mówi nasza Czytelniczka, mieszkająca przy ul. Wojska Polskiego. - Jedynym słowem, jakie utkwiło mi w pamięci, był gaz. Pewnie było najwyraźniej zaznaczone.
Dlatego też, gdy do drzwi jej mieszkania zapukał przedstawiciel firmy Inter-Gaz, nie zdziwiła się specjalnie. - Wyraźnie sugerował, że zakup i montaż czujnika jest zaleceniem spółdzielni - tłumaczy. - Wydawał się bardzo przekonywujący, w dodatku miał roboczy strój i kamizelkę z napisem gaz. Podpisałam więc umowę. Jako zadatek wpłaciłam 50 zł. Resztę w zależności, jaką opcję dopłaty wybiorę, miałam uregulować przy odbiorze i montażu detektora.
W przypadku płatności gotówką, urządzenie kosztuje 170 zł. Rozłożenie na 10 rat, to wydatek 199 zł. - Coś mnie jednak tknęło i zajrzałam do internetu, żeby czegoś dowiedzieć się o czujniku i samej firmie, i wtedy zrozumiałam, że padałam ofiarą naciągacza, jak setki, a może tysiące innych ludzi - żali się nasza Czytelniczka.
Sporo za drogi
Na czym kolega kant? Po pierwsze, na utwierdzaniu lokatorów w przekonaniu, że spełniają zalecenie administratora budynku.
Prezes Spółdzielni Mieszkaniowej w Świeciu zaprzecza aby kogokolwiek upoważniał do instalowania czujników. - Już raz, jakiś miesiąc temu pogoniliśmy tę firmę, ale widzę, że znowu próbują zarobić - irytuje się Dariusz Zawadziński. - Chcę podkreślić, że nie ma żadnego obowiązku kupna czujników. Instalacja gazowa jest sparwdzana dwa razy w roku.
Po drugie, dla niektórych istotniejsza rzecz to cena. Nie wiemy, jakiego rodzaju detektor otrzyma pani Alina - w umowie nic na ten temat nie ma, ale z wpisów zawiedzionych inter-nautów z różnych regionów Polski wynika, że taki sam - made in China - produkt można kupić za 52 zł, chociaż ktoś znalazł nawet za 35 zł.
Udało nam się skontaktować z właścicielem firmy. Nie ma sobie nic do zarzucenia. Podkreśla, że każdy dobrowolnie podpisuje umowę, a cena jest uczciwie skalkulowana. Zabronił cytowania go w tekście bez osobistej autoryzacji. Nie zgadzał się na przeczytanie wypowiedzi przez telefon lub przesłanie jej do zatwierdzenia drogą elektroniczną
Istnije możliwość odstąpienia od umowy, ale zadatek przepada.