Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Łukasz L. utopił znajomego rencistę w studni. Posiedzi 15 lat

Maciej Czerniak
Maciej Czerniak
Wczoraj, jeszcze przed ogłoszeniem wyroku, L. powiedział,  że  przeprasza rodzinę zamordowanego i żałuje swojego czynu.
Wczoraj, jeszcze przed ogłoszeniem wyroku, L. powiedział, że przeprasza rodzinę zamordowanego i żałuje swojego czynu. Filip Kowalkowski
Mieszkaniec Wilczkowa został wczoraj skazany za zamordowanie sąsiada. Pobił go i wrzucił do studni, bo ten nie chciał pożyczyć 50 zł.

Wyrok w sprawie zabójstwa, do którego doszło w sierpniu 2015 roku, zapadł wczoraj w Sądzie Okręgowym w Bydgoszczy.

Sędzia Tomasz P. skazał Łukasza L., 30-letniego mieszkańca miejscowości Wilczkowo, na 15 lat więzienia. Gdy zapadł wyrok, L. - pilnowany w ławie oskarżonych przez dwóch policjantów wydziału konwojowego - schował twarz z dłoniach.

- Zauważyć trzeba, że w życiu oskarżonego brakowało jakichkolwiek pozytywnych wzorców - uzasadniał wyrok sędzia Tomasz Pietrzak. - Od ukończenia czterech lat pozostawał pod opieką ojca alkoholika, który się nim nie zajmował.

Sędzia stwierdził, że kara 25 lat więzienia, o którą wnioskował prokurator, byłaby zbyt surowa. - Z kolei kara 8 lat pozbawienia wolności jest zbyt łagodna - zaznaczał sędzia Pietrzak.

Zwrócił uwagę na to, że L. próbował pozbyć się ciała swojej ofiary. Działał pod wpływem silnych emocji: - Ale nie był to afekt, co jasno wykluczyli biegli - mówił sędzia.

Przeczytaj również: Bydgoszczanin zabił żonę i chciał ze sobą skończyć!

65-letniego Zenona S. znaleziono utopionego w studni na podwórzu swojego gospodarstwa. - Tamtego dnia mieliśmy imprezę we wsi, dożynki - Andrzej W., świadek, który dobrze zna oskarżonego, mówił na jednej z pierwszych rozpraw w procesie. - L. był tam ze swoim bratem. Wszyscy się bawili. Około godziny 16 rozpalaliśmy grilla. Alkohol był, ale tylko ten, który mieli ze sobą uczestnicy zabawy - wyjaśniał świadek.

Impreza dla mieszkańców gminy odbywała się 16 sierpnia. W. zaznaczał, że pamięta, iż w pewnym momencie Łukasz L. opuścił zabawę. - Kiedy wrócił, zapytałem, gdzie był. Odpowiedział pytaniem, co mnie to obchodzi. Zapytałem drugi raz, to powiedział, że był w domu - mówił świadek.

Śledczy prokuratury rejonowej w Żninie zdobyli dowody, że w czasie trwania imprezy Łukasz L. pojechał rowerem do mieszkającego w Wilczkowie Zenona S. Chciał od niego pożyczyć - nie pierwszy raz zresztą - pieniądze. Chodziło mu o 50 zł na alkohol.

S. jednak odmówił. Następnego dnia znaleziono jego ciało w studni. Schorowany mężczyzna po zabiegu tracheotomii miał na ciele liczne urazy powstałe w wyniku pobicia, zaś śmierć nastąpiła - jak stwierdzili biegli - przez zakrztuszenie wodą.

L. przyznał się do zabójstwa. Gdy S. odmówił mu pożyczenia pieniędzy, L. próbował odwrócić jego uwagę i ukraść 50 zł. Gdy to nie poskutkowało, zadał mu kilka silnych ciosów w głowę i tułów. Potem chwycił siekierę i zaczął przyciskać szyję trzonkiem. Biegli badający później ciało Zenona S., stwierdzili złamanie kości gnykowej. S. stracił przytomność, a L. wyszedł na podwórze. Gdy wrócił, zobaczył, że S. odzyskał świadomość. Wtedy zaciągnął rencistę na zewnątrz i wrzucił go do studni. Razem ze zwłokami z wody wyłowiono później zakrwawioną poduszkę (L. skaleczył się bijąc S.) i rzeczy.

Wczoraj ostatni świadek w procesie zeznał, że około godz. 18 widział L. siedzącego na przystanku autobusowym. - Był załamany - opowiadał świadek. Na pytanie, co się stało, L. odpowiedział, że zrobił coś złego i „będą go ścigać.” Wczoraj L. zwrócił się do krewnych zabitego. Powiedział: - Bardzo przepraszam i żałuję tego, co zrobiłem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska