Zimno i pan Józef, o którym pisałem w zeszłym roku, znowu o mnie sobie przypomniał. Bo wtedy, w lutym dostał na węgiel. Burmistrz i przewodniczący rady też otworzyli swe portfele i dali mu po 100 złotych. Dyżurująca w Szubinie posłanka PO również. Teraz też zimno i znowu brakuje panu Józefowi na opał...
- Poszedłem do opieki i wie pan, co mi powiedzieli?! - tak opowiadał mi rozgoryczony pan Józef. - Że jak wpuszczę ich do swojego domu, dam wysprzątać, to mi na węgiel dadzą! A co ma piernik do wiatraka?! Potrzebuję na węgiel, a nie żeby mi obcy do domu wchodzili i robili swoje porządki!
Chciałem odwiedzić pana Józefa, zobaczyć jak mieszka, ale zapraszał na spotkanie poza jego domem, na przykład w ośrodku kultury.
- Ma 66 lat, jest chory, żyje w warunkach urągających człowieczeństwu - mówi burmistrz Ignacy Pogodziński. - Chcemy pomóc, ale nie chce tej pomocy przyjąć. Był ostatnio u mnie i u przewodniczącego rady, daliśmy mu znowu z własnych kieszeni po 100 złotych. Przyniósł potem rachunek jako dowód, że węgiel kupił.
Przeczytaj również: Pani Bogusia jest wszędzie tam, gdzie jej potrzebują. Bezinteresownie pomaga innym
Kilka dni później pan Józef już nieco cieplej mówił o pomocy społecznej: - Dali 200 zł na wyżywienie, więc 100 złotych wydałem na opał. A jeszcze małżeństwo z Szubina, które ma duże emerytury, przywiozło mi worek węgla. I przywiozą jeszcze, w święta będę miał więc w domu ciepło.
- Mam trzy pokoje z kuchnią i łazienką - opowiada pan Józef. - Tak, są dziury w podłodze, ale ja wiem, gdzie są i chodzę tak, żeby w nie wpaść. Unikam dziur. Nie stać mnie na remont domu. Mam centralne ogrzewanie, w jednym pokoju zostawiłem piec. Oni chcą mi zrobić, jak w teatrze. Remont w jednym tylko pokoju. Zabezpieczyć jakoś te dziury. A tu trzeba przecież nowe belki położyć i nowe deski na podłodze. Grożą mi, że jak nie zgodzę się z nimi, to mnie wyprowadzą siłą. Nie jestem żadnym kryminalistą! Więc im mówię: - Wolność Tomku w swoim domku!
Jestem przecież wolnym człowiekiem. Cichym, spokojnym, nie wadzę nikomu. Żyję jak zakonnik. Nie dam się spacyfikować. Kiedy oni próbują wejść i zrobić mi remont, to mówię: - Dajcie pismo, że zrobicie to za swoje, że za ten remont nie wejdziecie na hipotekę mojego domu. Oni nie chcą nic podpisać, tylko wejść i zrobić swoje. Ja się na żadne takie remonty nie zgadzam. Proszę tylko, żeby mi na węgiel dali. Żebym nie zamarzł w zimie. Nic innego nie chcę. Mam przecież tylko na rękę 700 złotych emerytury. Za to się nie da żyć.
- Od wielu już lat dbamy o Pana Józefa - mówi Renata Michalak, dyrektor Miejsko-Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Szubinie. - Jada u nas obiady w stołówce "Faustyna". Doraźnie też pomagamy. Ale stawiamy warunek. Musi pozwolić na remont. Byliśmy u niego w domu. Jest tak zabarykadowany śmieciami, że jeszcze trochę, a nie wyjdzie z własnego mieszkania. Śpi na łożu, jak na wydmach w Łebie. Trzeba wywieźć góry śmieci. Mówimy: podstawimy kontener, będą ludzie, którzy wyniosą co trzeba, pan wskaże nam tylko, co wyrzucić. Ale on nie chce.
Chcemy wyremontować jeden pokój i kuchnię, dać mu nowe meble, postawić piec, by nie trzeba było ogrzewać c.o. całego domu, bo to przecież kosztuje. Zapewniam, że nikt nie chce wejść na hipotekę jego domu. Bo po co to nam? Chcemy tylko, by mieszkał w ludzkich warunkach, by godnie żył. Ślemy do niego pisma. Prosimy. On się nie godzi na nic...
Czytaj e-wydanie »