- Klub stworzył w minionym sezonie praktycznie zupełnie nową drużynę. Jej wynik sportowy jest satysfakcjonujący dla zarządu?
- Zawsze można powiedzieć, że mogło być lepiej. Taka jest jednak cecha materii ludzkiej, nie zawsze działa, tak jak się tego oczekuje. Piąte miejsce w klasyfikacji końcowej ekstraklasy pokazuje jednak, że drużyna była dobrze zbudowana. Celem w tym sezonie było miejsce w ósemce i to nie było wcale kokietowanie kibiców czy mediów. Pamiętajmy, że rok temu walczyli o utrzymanie. W play off sprawa była już otwarta. Każdy zespół chce walczyć o medale, ale realnie nie zastanawialiśmy się nad grą w półfinale. Rzeczywistość pokazała, że aż tak nierealne to wcale nie było. Zabrakło nam szczęścia w rozstawieniu po rundzie zasadniczej, inaczej ten wynik mógłby być jeszcze lepszy. Najczęściej jednak wynik sportowy jest uzależniony od finansów i to piąte miejsce chyba odpowiada naszym możliwościom w tym sezonie.
- Powiedziałeś, że zespół był dobrze zbudowany. W trakcie sezonu zdarzały się jednak pomyłki kadrowe, żeby wspomnieć choćby Meredith czy Vardę.
- Przy kontraktowaniu koszykarek trzeba mieć także trochę szczęścia, także w przypadku tych z najwyższej półki. Przykładem jest choćby Wisła, która zainwestowała ogromne pieniądze, a nie znalazła się w finale. Obie wspomniane zawodniczki w ubiegłym roku grały całkiem przyzwoicie, choćby Varda miała niezłe statystyki w pucharze FIBA. To jest pewna loteria. Trzeba jednak przyznać, że szybko radziliśmy sobie z takimi problemami i te nasze pomyłki transferowe nie kosztowały nas zbyt wiele. Zawsze chciałoby się mieć jak najlepsze koszykarki w zespole. My kierowaliśmy się przede wszystkim możliwościami finansowymi i podpisywaliśmy umowy ze świadomością, że nie są to gwiazdy. Zależało nam na młodych koszykarkach, które stanowiłyby ważne elementy zespoły. I tak było początkowo z Sheeną i Jacqueline Moore, które rytm straciły dopiero po przerwie świątecznej i zwłaszcza nasza środkowa już nie odzyskała optymalnej formy. One mają jednak potencjał i być może w kolejnym sezonie grałyby jeszcze lepiej.

Biznes
- Jaka jest sytuacja finansowa klubu?
- Mamy pewne zaległości, choć dokładnej kwoty nie mogę podać. Z moich informacji wynika, że to dotyczy praktycznie wszystkich klubów w lidze. Czasy są bardzo trudne. Wszystkie nasze koszykarki dograły do końca, a zwłaszcza Amerykanki nie są specjalnie cierpliwe, jeśli chodzi o zaległości finansowe. Z tego wniosek, że nasza sytuacja taka tragiczna nie jest. Mieliśmy stosunkowo tanie zawodniczki zagraniczne, ale i w nas uderzył kurs obcych walut, a w czasach kryzysu trudno myśleć o uzupełnianiu budżetu w trakcie rozgrywek.
- Trener Elmedin Omanić zostaje w Toruniu?
- Ma podpisany kontrakt z nami na trzy lata i my chcemy współpracę kontynuować. Oczywiście, inne zdanie na ten temat może mieć sam trener, ale mi nic na ten temat nie wiadomo. Rozmawiamy od dłuższego czasu o przyszłości zespołu, więc chyba nie chce nas opuszczać.
- A co ze sponsorem strategicznym?
- Jestem przekonany, że Energa będzie nadal naszym głównym partnerem, oczekujemy na oficjalne informacje i decyzje. To jednak nie wszystko. Cały czas pracujemy, żeby grono głównych sponsorów się powiększyło i jesteśmy bliscy sfinalizowania bardzo obiecujących rozmów.
- Z iloma koszykarkami klub planuje się rozstać?
- Na pewno kilka takich się znajdzie w zespole, ale najpierw one o tym się dowiedzą. Mogę jedynie powiedzieć, że nie zamierzamy się żegnać z żadną z zawodniczek, które odgrywały czołowe role w zespole. Nie wszystkie maja ważne umowy, ale liczymy, że rozmowy zakończą się pomyślnie.
- Jakie są planowane wzmocnienia?
- Na trzy, maksymalnie cztery pozycje. Będziemy szukać wzmocnień raczej w czołowych ekipach ekstraklasy. Liczę, że krajowy skład zamkniemy do końca maja, a potem będziemy już tylko szukać wzmocnień zagranicznych.
- Będziecie szukali nowych Amerykanek?
- Nigdy nie można czynić takich założeń. Na dziś nie planujemy rozmawiać z zawodniczkami z tegorocznego składu, ale to może się zawsze zmienić. Wiele będzie zależało od budżetu i tego, czy wystąpimy w Pucharze FIBA. Mamy do tego prawo, ale to wiąże się z dodatkowymi obciążeniami budżetowymi i kadrowymi. Jeśli zdecydujemy się na takie rozwiązanie, to z pewnością musimy mieć w składzie lepsze zawodniczki z zagranicy i mocniejszą ławkę rezerwowych niż w minionym sezonie.