https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Maciek w łonie matki z dziurą w małym sercu

Kamila Mróz [email protected]
Po porodzie, bez operacji, płuca Maciusia rozerwą się na kawałki. Jego mama prosi o jedno - życie dla synka.
Po porodzie, bez operacji, płuca Maciusia rozerwą się na kawałki. Jego mama prosi o jedno - życie dla synka. Grafika: Monika Wieczorkowska
Maciek od 27 tygodni mieszka w brzuchu Basi. Póki tam jest - jest bezpieczny. Urodzi się ze złożoną wadą serca i nie przeżyje bez operacji.

JAK POMÓC?

JAK POMÓC?

Operacja Maćka jest zaplanowana na styczeń 2009 roku.
Wszyscy, którzy chcą pomóc Basi i jej synkowi mogą wpłacić pieniądze na konto Fundacji na rzecz dzieci z wadami serca Cor Infantis (ul. Nałęczowska 24, 20-701 Lublin);
nr 86 1600 1101 0003 0502 1175 2150, koniecznie z dopiskiem: Maciek Sapała.

Młoda kobieta głaszcze się po zaokrąglonym brzuchu i mówi: - Maciek, nie martw się, mama wszystkim się zajmie.

Basia Sapała: 34-latka, germanistka, pracuje na Wydziale Filologicznym UMK, ma tytuł doktora, jest w trakcie habilitacji. Jej kariera rozwija się znakomicie. Mama Maćka. Desperacko zbiera pieniądze na kosztowną operację w Niemczech. Jego ojciec nie chce być tatą dla ich dziecka.

Ona, rezygnując ze swej prywatności, prosi o jedno: życie dla synka.

Bezpieczne w łonie matki
To było na przełomie 21 i 22 tygodnia ciąży. - Pojechałam na kolejne badania genetyczne do Bydgoszczy, nie czułam niepokoju. Dziecko rosło i rozwijało się prawidłowo. Ciążę znosiłam doskonale - opowiada.

Nagle lekarz, który wykonywał USG dziecku powiedział, że widzi dziurę w jego sercu. Basia zaskoczona i zszokowana próbowała się opanować. Uczepiła się jedynego koła ratunkowego - myśli, że na pewno wszystko będzie dobrze. Diagnozę miało zweryfikować echo serca dziecka. - Okazało się, że dziura w sercu to pół biedy, bo dziecko ma przełożenie głównych naczyń tętniczych. Po porodzie, bez operacji, jego płuca rozerwą się na kawałki - wyjaśnia.

Przez dwa dni nie jadła, nie piła, nikt nie był w stanie nawiązać z nią kontaktu. Znajomi powtarzali: - Musisz być silna, twoje dziecko tego potrzebuje. Uchwyciła się więc kolejnej nadziei: - To niemożliwe! Lekarze się pomylili!

Dwa tygodnie później powtórzyła badanie w Olsztynie. Chore serduszko jej synka pokazało się lekarzowi w całej okazałości. Dłużej nie mogła się już oszukiwać.
W 26 tygodniu ciąży, po badaniu w Centrum Zdrowia Matki Polki w Łodzi dowiedziała się, że wada Maciusia jest jeszcze bardziej złożona. Jego serce ma tylko jedną komorę.

- Do takich wieści człowiek się nie przyzwyczaja. Za każdym razem przeżywa się to od nowa. Na dodatek, Maciusia nie czeka jedna, ale najprawdopodobniej trzy operacje - mówi.

Życie na nowo
Dlaczego synek będzie miał na imię Maciek? Głos Basi się rozpromienia: - Na początku ciąży tak zaczął zwracać się do dziecka mój tata. Ma dwie córki i bardzo chciał, by w naszej rodzinie pojawił się męski potomek - opowiada. I dodaje: - Bardzo cieszę się, że mam siostrę - wspierała mnie tak, jak powinien to robić mój mężczyzna.

Jej partner gwałtownie i niespodziewanie odsunął się od niej, gdy powiedziała mu o dziecku. - Byłam w nim zakochana i choć ciąży nie planowałam, to ogromnie się z niej ucieszyłam. Nie przewidziała tego, co zdarzyło się potem. - Może dziwnie to zabrzmi, ale ja mu nie zazdroszczę - mówi o swoim byłym. - Wszyscy pomagają jego dziecku, tylko nie on. Kiedyś to sobie uświadomi.

Kilka miesięcy w kolejce
Maciek miał być operowany w Łodzi. Dla Basi było oczywiste, że poród musi się odbyć tam, gdzie operacja, wskazana w pierwszym tygodniu życia dziecka. Transport tak chorego noworodka może okazać się dla niego niebezpieczny.

Skontaktowała się z matkami, które miały podobne przeżycia. Radziły: - Szybko wszystko sobie pozałatwiaj.

Zadzwoniła więc na oddział położniczy centrum zdrowia w Łodzi - jedyny taki w Polsce z ... 20 łóżkami. Usłyszała, że z lekarzem może porozmawiać w prywatnym gabinecie. Dowiedziała się też, że w tej chwili w klinice na operację czeka się kilka miesięcy, bo na intensywnej terapii jest za mało miejsc. - Mam tylko jego. Jeśli coś poszłoby nie tak, bo dziecko musiało być transportowane lub czekało zbyt długo na operację, nigdy bym sobie nie wybaczyła - mówi drżącym głosem. I dopowiada: - W Polsce mamy fantastycznych kardiochirurgów, ale fatalne warunki.

Biuro dla Maćka
W Klinice Uniwersyteckiej w Monachium odnalazła dra Edwarda Malca. Napisała do niego, zgodził się ratować jej synka. Poród w Niemczech będzie kosztował od 3 do 6 tys. euro, sama operacja ok. 26 tys. euro.

Basia ma 5 tys. euro oszczędności, dołożą się rodzina, przyjaciele, znajomi. - Staram się być dzielna, szukam kontaktu z różnymi fundacjami, które mogłyby mi pomóc.
Maciuś fizycznie jest dorodnym facetem, Basia czuje, jak kopie ją w brzuch i wierzy w to, że będzie miał siłę, by przetrwać operację. Mówi więc do niego: - Maciuś, nie martw się, mama wszystkim się zajmie.
I zagryza wargi.

Komentarze 1

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

A
Andrzej Kaniecki
Boze....z Pomoca Twoja i Ludzi Dobrej Woli - musi sie udac. Mocno wierze w To. Serce Matki uratuje malego Maciusia.
...ale zalezy tez od wrazliwosci i serca kazdego z nas.

Andrzej Kaniecki
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska