Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Magia i konsekwencja

Magdalena Janowska
"Jabłoneczka” to kolejne po "Cyrku Dekameron" i "Olbrzymie" przedstawienie zrealizowane na toruńskiej scenie lalkowej przez twórcę legendarnego teatru Wierszalin
"Jabłoneczka” to kolejne po "Cyrku Dekameron" i "Olbrzymie" przedstawienie zrealizowane na toruńskiej scenie lalkowej przez twórcę legendarnego teatru Wierszalin Fot. Lech Kamiński
Dużo magii i baśniowych dziwów: zła czarownica, piękne królewny oraz możny i rzecz jasna zakochany król.

Przed premierą "Jabłoneczki" w Baju Pomorskim mogło się wydawać, że wszystko da się przewidzieć. Jest tylko jedno "ale" - spektakl wyreżyserował Piotr Tomaszuk.

"Jabłoneczka" to kolejne po "Cyrku Dekameron" i "Olbrzymie" przedstawienie zrealizowane na toruńskiej scenie lalkowej przez twórcę legendarnego teatru Wierszalin.

Tym razem Piotr Tomaszuk, zainspirowany czeską balladą romantyczną, stworzył przedstawienie utrzymane w konwencji operetki dla dzieci.

"Jabłoneczka" to opowieść o dwóch królewskich córkach, na które zła Wiedźma (Edyta Łukaszewicz-Lisowska) rzuciła okrutny czar: jedna zamienia się w służącą, druga zostaje zaklęta w jabłoń. W niej właśnie zakochuje się Król, będący akurat na etapie poszukiwanie żony.

W jego małżeńskie plany podstępnie wkracza Wiedźma, która pozbywszy się konkurentki, usiłuje zdobyć serce Króla. W walce dobra ze złem - jak to być musi w takich opowieściach - zwycięża dobro. Wiedźma przepada na zawsze, a dozgonna miłość łączy Króla i jego wybrankę.

Zagrali koncertowo

Opowiadając taką historię łatwo osunąć się w sztampę i popaść w szablon. Aby tego uniknąć, Tomaszuk bawi się konwencjami teatralnymi - w wypracowanych, zużytych już wzorcach szuka rozwiązań oryginalnych.

Reżyser po raz kolejny udowadnia, że potrafi maksymalnie zmobilizować zespół, zainspirować go i z właściwą sobie zegarmistrzowską precyzją, wręcz pedanterią wydobyć z aktorów to, co najcenniejsze.

W "Jabłoneczce" nie ma przypadkowych ruchów, niezaplanowanych min, grymasów, zbędnych, nieprzewidzianych gestów.

Co rzadkie, aktorzy grają równo i zespołowo. Interesujące kreacje stworzyła cała piątka: Edyta Łukaszewicz-Lisowska, Marta Parfieniuk-Białowicz, Dominika Miękus, Mariusz Wójtowicz i Piotr Dąbrowski, choć nie da się ukryć, że to właśnie on, wcielając się w rolę Króla, bryluje na scenie.

Dąbrowski tworzy swojego bohatera, używając najbardziej wytartych teatralnych gestów. Jego Król jest egzaltowany, kipi emocjami młodzieńca - świadomego swej władzy i pozycji - ale pochłoniętego swym życiem wewnętrznym. Nieustanne próby poetyckie, zdradzające brak jakiegokolwiek talentu czy umizgi do pięknej królewny to kwintesencja osobowości tego bohatera.

Dystans, jakiego twórcy przedstawienia nabrali do postaci, to źródło wielu zaskakujących rozwiązań. Przykład? Gdy tytułowa Jabłoneczka (świetna Dominika Miękus) ukazuje się Królowi w swej niewinnej, dziewczęcej postaci, wygląda dość typowo - biała suknia, bose stopy, wianek. Mogłoby się zdawać, że to zjawa uosabiająca ideał kobiecego wdzięku i delikatności.

Złudzenie mija jednak, gdy dziewczę zaczyna czytać miłosne "wyznanie" Króla (również zaskakujące: "sympatycznej koleżance na wieczną pamiątkę") i... sylabizuje! Jabłoneczka nie jest typową baśniową królewną - dobrą, mądrą i czystą - lecz prostą dziewuchą, nie błyszczącą intelektem (delikatnie rzecz ujmując).

Malarskie inspiracje

Interpretacja postaci i kreacje stworzone przez aktorów Baja Pomorskiego to jednak nie jedyne walory przedstawienia. Warto zwrócić uwagę na scenografię zaprojektowaną przez Evę Farkasovą.

Centralne miejsce sceny zajmuje szafa (dziwnie znajoma torunianom, nawiązująca do fasady Baja), dla której tło stanowią obrazy inspirowane twórczością surrealistycznego malarza Rene Magriite'a. Łącząc tak zakomponowaną przestrzeń z grą świateł, tworzy reżyser świat pełen magii, świat na granicy jawy i snu.

Szafa zostaje ograna na rozmaite sposoby - zmienia się w dom wiedźmy, okno królewskiego pałacu czy samo serce lasu, mieści w sobie nieprzebrane bogactwo wyobraźni.

Muzyczna mieszanka

Równie ważną rolę odgrywa muzyka Piotra Nazaruka - częściowo grana na żywo przez Krzysztofa Zarembę, częściowo rozbrzmiewająca w tle. Stanowi ona niekonwencjonalne połączenie klasyki z nowoczesnością. Obok menuetów pojawią się kawałki... rapowe, które towarzyszą najbardziej dynamicznym, niekiedy pełnym grozy scenom.

Majstersztykiem jest "cofanie czasu", odwracanie złych wydarzeń. Przy dźwiękach rytmicznej współczesnej muzyki - jak na taśmie filmowej - następuje powrót do momentu, w którym Król poznał Jabłoneczkę.

Największym zaskoczeniem są jednak projekcje filmowe, w których "opowiadane" są wydarzenia spoza sceny: rozkwit miłości Jabłoneczki i Króla, polowanie na gołębicę (widmo królewny) czy wypędzenie Wiedźmy.

Wszystkie obrazy, które wyreżyserował Piotr Gąsowski, czołowy aktor Wierszalina, rozgrywają się w toruńskiej scenerii, m. in. na zamku dybowskim, w ruinach zamku krzyżackiego, nad Wisłą. Tu również następuje zabawa konwencjami - projekcje utrzymane są w stylistyce filmu niemego, a nawet współczesnych programów kryminalnych.

Połączenie karykatury, ironii i objawiającego się na każdym kroku humoru jest niezwykle konsekwentne - podobnie jak cały spektakl Tomaszuka, który "Jabłoneczką" potwierdza swą reżyserską wirtuozerię.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska