Jazda konna przestała być luksusem zarezerwowanym dla elit. Jest modna wśród dziewczynek w wieku 8-14 lat. - Rzeczywiście tak jest i tak chyba zawsze było - większość małych dziewczynek uwielbia konie i chce jeździć konno - przyznaje Elwira Boryna z Klubu Jeździeckiego Oxer Inowrocław w Łojewie. - Chłopcy jeżdżą konno głównie wtedy, gdy rodzą się „przy stajni” lub gdy jeżdżą rodzice.
Inaczej jest za to z dziewczynkami, tych nikt nie musi namawiać, zachęcać. - Bardzo dużo dziewczynek przychodzi do klubu. One interesują się końmi, ma to związek pewnie z „My little pony” i innymi kucykami. One te koniki kochają, stroją, rysują je i potem jest tak: kubek z koniem, pościel z koniem, plecak z koniem, piórnik z koniem, wszystko po prostu. Dla dziewczynek ta cała otoczka: ich strój i strój konia, jest bardzo ważna, dla chłopców nie ma to żadnego znaczenia - opowiada Elwira Boryna, która jako mama dwóch amazonek 12-letniej Mai i 4 lata młodszej Meli, sama doświadcza tego uwielbienia do koni.
Zawód - jeździec
W szkółkach jeździeckich znaczna większość to dziewczęta, ale „im dalej w las” i im wyższy poziom i ranga zawodów tym płci pięknej mniej. Dlaczego? - Ogólnie w kadrach widać dominację panów. Być może mają większe predyspozycje, większą tężyznę fizyczną. Są bardziej zdecydowani i nie przerywają kariery z uwagi na ciążę czy założenie rodziny. A przecież w pewnym momencie jeździectwo przestaje być tylko pasją, a staje się profesją, zawodem, sposobem na zarabianie pieniędzy na życie. Zresztą nie da się jeździć na wysokim poziomie zajmując się jeszcze jakąś inną pracą. Pan, który ma konia za pół miliona złotych i startuje na całym świecie spędza 100% swojego czasu na pracy z koniem - przekonuje instruktorka z Oxera i zapewnia, że dzięki bogatym sponsorom wynagrodzenie dla takiego jeźdźca może być bardzo satysfakcjonujące. - Najczęściej płacą sponsorzy. Są to bardzo bogaci ludzie, którzy mają swojego konia lub kilka koni i biorą sobie wspaniałego zawodnika, któremu płacą i który dla nich jeździ na ich koniu, potem takiego konia sprzedają z zyskiem - mówi Elwira Boryna.
Jak i kiedy zacząć?
Najlepszy wiek to 8-9 lat. - Dziecko w tym wieku można już odpowiednio przygotować, uruchamiać właściwe partie mięśni i uczyć dobrych zachowań i manier. Poza tym dopiero w tym wieku noga dziecka jest już na tyle długa, że może ono wysłać jakiś sygnał do konia. Ważny jest też intelekt dziecka. Po trzech lekcjach maksymalnie, a często już po pierwszej lekcji widać czy dziecko ma potencjał - przekonuje instruktorka i dodaje - Wiadomo, jest to praca z koniem, z żywym zwierzakiem. Do tego jest to sport kontuzyjny i osoba, która sparaliżuje się jednym upadkiem czy jakimś niepowodzeniem, której strach nie pozwoli trenować, to nie ma mowy o tym, żeby poradziła sobie w jeżdżeniu konno. Dystans do konia oczywiście musi być, ale chęć nauki, robienia postępów i współpracy z koniem musi być większa. Wczoraj moja 8-letnia córka spadła, wystraszyła się, popłakała, jednak otarła piasek z twarzy i z powrotem wskoczyła na konia, a po powrocie do domu od razu pytała czy jutro przyjeżdżamy. Oczywiście małe dzieci nie zdają sobie sprawy z konsekwencji ewentualnych upadków, dorośli boją się tego znaczniej bardziej - opowiada instruktorka jazdy.
- Trzeba też pamiętać o tym, że taki trening to nie tylko samo jeżdżenie, to też ciężka praca przy koniu. Nie jest tak, że do konia się przyjeżdża, wsiada się na piękny, żółty czapraczek, schodzi się i jedzie do domu. Nie. To jest też przygotowanie konia, czasem bardziej męczące niż sam trening. Trzeba też przyzwyczaić się do zapachów i brudu. Zatem po kilku takich lekcjach widać czy dziecko ma intelekt, charakter, przebojowość i czy coś z tego będzie - przekonuje nasza rozmówczyni.
Czy jeżdziectwo to wymagająca pasja? wideo: DD TVN/x-news
Trening
Naukę jazdy konnej zaczyna się pod okiem doświadczonego instruktora. Osoby początkujące dosiadają najłagodniejszych koni, które są przypinane na lonżę - mocną linkę, którą z drugiej strony trzyma instruktor. Stoi on w miejscu i wydaje polecenia chodzącemu wokół konikowi.
- Trening sportowy rozpoczynamy od dwóch lekcji tygodniowo, to niewiele, ale muszą to być systematyczne treningi. Dziecko jeździ wtedy „na sznurku”, uczy się dosiadu - opowiada pani Elwira. Z czasem ilość treningów zwiększa się. Po dwóch, trzech latach nauki, treningi odbywają się pięć, sześć razy w tygodniu. Warto wtedy zadbać też o plecy, bardzo obciążane podczas jazdy konnej. Najlepszym relaksem będzie dla nich pływanie.
Ośrodki jeździeckie w okolicach Inowrocławia najczęściej użyczają swoich koni do treningów, ale przyjmują też dzieci z ich własnym koniem. Konia można oczywiście pozostawić w pensjonacie przy danym ośrodku. Przed zakupem trzeba jednak sprawę dobrze przemyśleć i mieć pewność, że to jest „to”, a nie zwykła zachcianka czy chwilowa moda. W sprawie wyboru konia warto też poradzić się kogoś doświadczonego.
Strój
Przyjęło się, że jazda konna to drogi sport. Nie jest tak do końca. Godzinna lekcje jazdy konnej dla początkujących to około 30-40 zł. Dla osób, które przyjeżdżają systematycznie ceny są nieco niższe. Godzinny trening skokowy czy ujeżdżania to koszt około 50-60 zł za godzinę. Droższy jest sprzęt jeździecki. Sam kask z najwyższej półki może kosztować blisko 5 tys. zł.
- Spodnie, które rzeczywiście są drogie, tym bardziej, że wymaga się, żeby były one odpowiednio uszyte, miały pełne leje, które pomagają w poprawniejszym dosiadzie, kupuję używane. Na targach końskich są stoiska, które dysponują szeroką gamą markowych używanych bryczesów. Marynarki jeździeckie, które wkłada się w zasadzie tylko na starty, dziewczyny kupują jedna od drugiego lub wymieniają się. Sam trening nie wymaga takiego sprzętu. Najważniejsze na są buty - porządne, skórzane, z wysoką cholewką, spodnie, kamizelka i kask stajenny. Kaski średniej firmy kosztują około 200 zł i świetnie mogą posłużyć nawet kilka lat - zapewnia trenerka.
Lek na wszystko
Jeżdżenie na koniu to nie tylko wielka frajda, ale i lekarstwo, zwłaszcza dla dzieci dotkniętych niepełnosprawnością fizyczną i intelektualną. Na zajęcia hipoterapii do ośrodków jeździeckich przyjeżdżają dzieci z porażeniem mózgowym, z autyzmem, z zespołem Downa czy Aspergera i dzieci z ADHD.
- Sama osobiście widziałam, jaki jest efekt takich zajęć, jaki te dzieci mają kontakt z koniem, jak te konie uwielbiają - opowiada pani Elwira. - Zajęcia te są zresztą nie tylko dla dzieci. Przyjechała kiedyś mama z dorosłą prawie córką z depresją, tak żeby dziewczyna mogła pobyć trochę z końmi, pogłaskać, poprzytulać. Jak zaczęła przyjeżdżać, to dziś sama już jeździ konno.
Jeździć każdy może
Oczywiście ośrodki jeździeckie z otwartymi ramionami czekają nie tylko na przyszłych zwycięzców Wielkiej Pardubickiej, ale też na osoby, które całkowicie rekreacyjnie chciałyby od czasu do czasu wsiąść na konia, a przy tym zrobić sobie piękne zdjęcia. Czy jednak dorosła osoba ma szansę nauczyć się jeździć konno? - Jestem najlepszym tego dowodem - wyznaje Elwira, która od 5 lat jeździ konno. - Spotyka się to z dużą niechęcią, bo dorosłe osoby tak paraliżuje strach przed samym koniem, przed ewentualnymi konsekwencjami upadku, do tego nie potrafią przetrawić tego, że są daleko w tyle za takimi młodymi dziewczynami. Podeszłam do tego naprawdę z dużym dystansem. Dorota nie chciała w ogóle dorosłą osobę tu przyjąć, bo przecież jestem najsłabszym ogniwem. Ale byłam zdeterminowana. Od pięciu lat jeżdżę i jestem najlepszym dorosłym uczniem Doroty. Można się nauczyć, ale trzeba być zawziętym. Nie wstydzić się, nie przejmować, spadać, otrzepywać się i wsiadać dalej.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?