Zobacz wideo: Szczepienia w szkołach wciąż za mało popularne
- Wcześniactwo, wodogłowie, a teraz rak, który próbuje odebrać życie mojego małego synka – pisze na portalu siepomaga.pl Agnieszka Grądzielska z Sadek, mama Natana.
Informuje, że chłopiec przeszedł siedem cykli chemioterapii, a także radioterapię. Naświetlania zostawiły bolesne skutki uboczne w postaci poparzeń pleców, tyłu główki oraz uszu. Leczenie jest kosztowne. Rodzina błaga ludzi dobrej woli o pomoc.
- Leczenie pochłania ogromne sumy, a wciąż nie wiemy, co jeszcze nas czeka - wyjaśnia pani Agnieszka.
Więcej wiadomości z Nakła i okolic na www.pomorska.pl/naklo[/a]
Zbiórka na Natana na portalu siepomaga.pl ruszyła w październiku, potrwa do 13 grudnia. Do tej pory datki wpłaciło ponad 200 osób, uzbierano nieco ponad 9,5 tys. zł. Ale potrzeby związane z leczeniem Natanka są znacznie większe.
Natanek urodził się w 26 tygodniu ciąży, ważył nieco ponad kilogram, mierzył tylko 32 centymetrów. Pierwsze 3 miesiąca życia spędził w szpitalu. Konsekwencje wcześniactwa udało się pokonać. Podobnie jak wykryte nieco później wodogłowie. Ale na tym problemy ze zdrowiem Natanka się nie skończyły. Przyszło najgorsze.
To Cię może również zainteresować
- Nagle u Natanka nastąpił bardzo szybki przyrost główki! Synek przestał chodzić. Nie potrafił nawet sam siedzieć. Bezzwłocznie przeprowadzono badanie rezonansem, które wykazało, że pojawił się guz. Diagnoza była przerażająca – glejak, złośliwy guz mózgu. Kolejne badania wykazały, że są przerzuty i są one nieoperacyjne. Ziemia pod nogami nam zadrżała – przyznaje mama chłopca. I apeluje o wsparcie zbiórki.
