https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Mammografia i cytologia - spór trwa

Hanka Sowińska [email protected]
Poseł Jarosław Katulski (PO), członek sejmowej Komisji Zdrowia
Poseł Jarosław Katulski (PO), członek sejmowej Komisji Zdrowia
Chodzi nie tylko o obowiązkowe badanie piersi przez kobiety, które już pracują i te, które starają się o zatrudnienie. Bój toczy się także o cytologię. A prawdę powiedziawszy o to, kto ma wydać odpowiednie przepisy. Jedno na razie się wyjaśniło - za obowiązkowe badania profilaktyczne zapłaci NFZ, a nie pracodawca.

Rząd - ściślej mówiąc Ewa Kopacz, szefowa resortu zdrowia chce, by mammografia i cytologia zostały dopisane do listy badań wstępnych i okresowych. Innymi słowy - by pracodawca wymagał przedstawienia zaświadczenia, że kobieta takie badanie przeprowadziła.

Zwolenniczką profilaktycznej mammografii i cytologii jest również minister pracy Jolanta Fedak. Nie godzi się jednak, by obowiązek wykonania badań został wpisany do "Kodeksu pracy".

Jak to uregulować?

O tym, że odpowiedni zapis musi się tam znaleźć minister zdrowia mówiła od początku (pomysł pojawił się jesienią ub.r.). Odmiennego zdania była i jest szefowa resortu pracy. Twierdzi, że "kodeks nie jest miejscem przeznaczonym do prowadzenia profilaktyki, ale do regulowania stosunków między pracownikami i pracodawcami".

- To, jakie badania pracownicze są wymagane, reguluje rozporządzenie resortu zdrowia, a nie kodeks pracy i do Ministerstwa Zdrowia należy inicjatywa w tej kwestii. Nie do mnie należy, jakie badania są wymagane - mówiła kilka dni temu minister Fedak.

Przypomniała, że wedle zapewnień minister Kopacz badania te będą finansowane przez NFZ, z pieniędzy przeznaczonych na programy profilaktyczne. - Nie będą za nie, jak za pozostałe badania pracownicze, płacić pracodawcy.

Musi się znaleźć inne rozwiązanie

Kwestie finansowe zostały już chyba wyjaśnione do końca. Nie rozstrzygnięta pozostaje forma prawna, która będzie regulować obowiązkowe badania pracownicze dla kobiet.
- W grę nie może wchodzić nowelizacja rozporządzenia ministra zdrowia, bo wówczas obowiązkiem sfinansowania mammografii i cytologii obciążeni zostaliby pracodawcy. Musi być inne rozwiązanie - powiedział nam wczoraj poseł Jarosław Katulski (PO), członek sejmowej Komisji Zdrowia (na zdjęciu).
Gdy mowa o mammografii i cytologii zaraz padają dane dotyczące liczby kobiet, które "poszły do piachu", bo się nie badały. Ten obowiązek, żeby nie powiedzieć przymus, może uratować wiele pań. W nakazowym badaniu nie widzę żadnego zamachu na wolność i swobody obywatelskie. W kilku krajach Unii Europejskiej rak sutka i szyjki macicy już prawie nie istnieje. Tym bardziej egzotyczny wydaje mi się spór, który toczy minister pracy z szefową resortu zdrowia. Do Szwecji niedaleko. Tam powiedzą, jak sobie z badaniami poradzili. A raczej z przepisami.

Komentarze 1

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

G
Gość
cuda nie widy i programy!
wystarczy wyznaczyć przychodnię w której jest SPECJALISTA i porządny sprzęt
w kórej nie ma kolejek
i która gwarantuje natychmiastowe specjalistyczne leczenie
i nie opędzicie się od pacjentek

Teraz nie ma zadnej gwarancji że badania sa wykonane dobrze
bardzo często sa zrobione ŹLE!!!!! wręcz szkodzą i wprowadzaja w błąd;
po drugie po co komu wynik jesli nie ma się gdzie natychmiast leczyć

W tej chwili kampanie prowadzą jedynie do stresu i strachu przed rakiem;
słuza do zgarniania pieniedzy nie do wczesnego wykrywani i leczenia
Ogłoście , że jesli NFZ nie zapewni natychmiastowego leczenia poniesie karę
albo jesli okaze się że sprzęt był slaby albo personel nie wyszkolony wszystkie przebadane osoby dostana odszkodowania;
nabijacie kase ogłaszając DARMOWE BADANIA - to z mojej składki pieniądze fruną do prywatnych kieszeni i nikomu nie chodzi o moje zdrowie.
Lepiej zbudujcie porządne szpitale onkologiczne z przychodniami
nam nie sa potrzebne akcje! i przymus!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska