Jest 19 lipca 2012 r. Godz. 10. Do starostwa golub-sko-dobrzyńskiego wchodzi wiceszef Rady Miasta Jacek Mizikowski. Zaraz spotka się ze starostą Wojciechem Kwiatkowskim i Rafałem Malinowskim, sekretarzem powiatu. Całą rozmowę nagrywa na telefonie komórkowym.
W nagraniu starosta nie zostawia suchej nitki na burmistrzu Golubia-Dobrzynia Romanie Tasarzu. - Rada nie chce bronić jakiegoś cwela i gwałciciela - mówi Kwiatkowski o burmistrzu i nastrojach w radzie. Wtóruje mu Malinowski: - Tasarz to jest bydlę i cham.
Kwiatkowski sugeruje też, że burmistrz "z każdą kobietą, z którą gada, to ją molestuje".
Skąd te ataki? Starosta należy do ugrupowania Czas Dobrych Gospodarzy, które ma apetyt na przejęcie sterów w Radzie Miasta. Jak przeciąga radnych pokazuje nagranie, które ujawnił wczoraj burmistrz Tasarz. Mizikowski miał być kolejnym, który da poparcie klubowi starosty. - Bo my generalnie, powiem, jak to widzimy, jako CDG - mówi starosta do Mizikowskiego w nagraniu. - Chcemy, kurna, przyatakować Romana. Do tej naszej grupy czterech dojdzie: Alek, Jarek...
Kwiatkowski nie przebiera w słowach: - PiS-owcy, k..., chcą odwołać Romana, chcą jak każdy, odwołać burmistrza i radę.
Dalej słyszymy, jak starosta proponuje rajcy m.in. objęcie funkcji w radzie. - W takim razie, jakbyś szefem jakiejś komisji został, byle jakiej - mówi Kwiatkowski. - Jacuś, ale tylko takie pytanie, na wiceprzewodniczącego szefa jakiejś komisji byś się zgodził? Rychu (Ryszard Jagodziński, szef komisji rewizyjnej - przyp. red.) odszedłby z komisji rewizyjnej, a na jego miejsce, by ktoś wszedł. Kwiatkowski na następcę Jagodzińskiego wskazuje Mariusza Piątkowskiego z CGD. W nagraniu wyznaje ze szczerością: - I wtedy "Piątek" wziąłby wszystko na siebie, zaczął ich jeb... i tak dalej.
Do Prokuratury Okręgowej w Toruniu wpłynęło już zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez starostę sygnowane nazwiskiem Mizikowskiego. Dowodem w sprawie ma być nagranie ze spotkania.
Mizikowski i Tasarz dopatrzyli się w tej rozmowie znamion przestępstwa przeciwko działalności instytucji państwowych i samorządu terytorialnego. Mizikowski pisze w zawiadomieniu: "oczekiwał, abym na posiedzeniach rady głosował w sposób, którego oczekuje".
Walka między miastem a powiatem rozgorzała dawno temu. - Nie wiem, o co poszło - mówi Tasarz. - Na początku współpraca układała się dobrze. To ja wciągnąłem go (starostę - przyp. red.) na dobre do świata polityki i to w dużej mierze dzięki moim staraniom pełni tę funkcję.
Tasarz podejrzewa, że mogło chodzić o zwolnienia osób kojarzonych z Kwiatkowskim. - Burmistrz od dawna za punkt honoru postawił sobie gnębienie osób ze mną związanych - kwituje Kwiatkowski. - Dotąd ucierpiało na tym 10 osób
Przeczytaj także: Afera taśmowa w Golubiu-Dobrzyniu nabiera rozpędu.
Ten konflikt przybrał na sile w ostatnich miesiącach. Wieloletni szef Rady Miasta Jarosław Zakrzewski w tajemniczych okolicznościach złożył dymisję. W uzasadnieniu powoływał się na osobiste problemy. Nikt nie uwierzył. Rada do dziś pozostaje bez przewodniczącego. Polityczny podział zaznacza się coraz mocniejszą kreską, a końca sporu nie widać. W Golubiu-Dobrzyniu jest 15 rajców. Do niedawna większość mieli radni startujący z list wyborczych burmistrza. Teraz ośmiu rajców zasila CDG.
Starosta niczego się nie obawia: - Roześmiałem się pusto, kiedy usłyszałem o tych taśmach. Rzeczywiście, jest mi wstyd, że użyłem nieparlamentarnego języka, ale niczego innego nie mam sobie do zarzucenia. Przecież to absolutnie normalna polityczna kuchnia - twierdzi Kwiatkowski.
Czytaj e-wydanie »