- W pierwszym meczu po powrocie do składu Polonii wywalczyłeś dziewięć punktów i bonus. Jesteś zadowolony z takiego początku?
-Wypadło nieźle, choć zawsze można coś poprawić i pojechać jeszcze lepiej. Generalnie jednak jestem zadowolony. Zwłaszcza, że kilka dni wcześniej na sparingu z Unibaksem jechałem "do tyłu" i było trochę nerwów. Przez kolejne trzy - cztery dni ciężko pracowałem, udało mi się przygotować odpowiednio motocykle i efekt był w sumie całkiem przyzwoity.
- Gładko wygrałeś trzy wyścigi, potem punktowo było słabiej, za to ostrą walką na torze zaimponowałeś kibicom.
- Cieszę się, że im się podobało. W pierwszych biegach tor mi idealnie pasował, potem się przesuszyło i trzeba było powalczyć o dobre pozycje. Takiej postawy oczekuje trener, oczekują kibice. Każdy zawodnik wyjeżdżając na tor chce dać z siebie wszystko, zostawia serce na torze.
- Łatwiej się zmobilizować, kiedy startuje się w barwach macierzystego klubu?
- Chyba każdy sportowiec by to potwierdził; jazda dla swoich kibiców, w swoim mieście, to coś wyjątkowego. Wszędzie jest dobrze, ale w domu zawsze najlepiej.
Cała rozmowa w środowej "Gazecie Pomorskiej" - wydanie bydgoskie.
Czytaj e-wydanie »