Oto list, jaki rozesłał mediom:
"Ponad 2,5 roku temu domagałem się zmniejszenia wydatków związanych z funkcjonowaniem Rady Miejskiej w Inowrocławiu. Jesteśmy przykładem miasta gdzie przerost niepotrzebnych ciał i stanowisk jest ogromny.
Niejednokrotnie mówiłem o braku zasadności utrzymywania 3 wiceprzewodniczących w Radzie Miejskiej i 2 zastępców prezydenta. Podawałem wiele przykładów miast gdzie administracja dobrze funkcjonuje z 2 wiceprzewodniczącymi i 1 zastępcą prezydenta.
Kolejnym przykładem na marnotrawienie naszych pieniędzy jest utrzymywanie w Radzie Miejskiej aż 11 komisji, w tym 9 komisji stałych i 2 komisji doraźnych. Miasta wielkości Inowrocławia (69 tys. mieszkańców) nie posiadają tylu ciał w Radzie Miejskiej. Dla przykładu można podać Piłę (74 tys. mieszkańców), gdzie są tylko 4 komisje, Gniezno (69 tys. mieszkańców) gdzie jest tylko 6 komisji. Wiadomym jest, że utrzymywanie tylu komisji w Radzie Miejskiej służy do wypłacania większych diet przewodniczącym tych gremiów, a wywodzą się oni tylko i wyłącznie z koalicji popierającej Ryszarda Brejzę. Przewodniczący komisji otrzymuje miesięcznie o 530 zł więcej niż zwykły radny zasiadający w 1 komisji.
Zawsze uważałem, że oszczędności trzeba szukać wszędzie, a najlepiej u siebie. Dlatego w grudniu 2014 roku złożyłem wspólnie z radnymi opozycji uchwałę mojego autorstwa, która miała zmniejszyć liczbę komisji stałych w Radzie Miejskiej z 9 do 5. W czasie trwania kadencji miało to dać oszczędności powyżej 100 tys. złotych. Niestety inicjatywa ta została zignorowana.
Dziś w ramach protestu przeciwko utrzymywaniu tylu komisji złożyłem rezygnację z członkostwa w Komisji Strategii i Promocji Miasta. W tej komisji na 4 członków byłem jedynym reprezentantem opozycji, dlatego nie miałem najmniejszego wpływu na jej decyzje. Nie będę sztucznie zawyżał ilości radnych pracujących komisjach, tylko dlatego żeby ktoś z koalicji mógł być jej przewodniczącym"
Więcej informacji z Inowrocławia i okolic na:www.pomorska.pl/inowroclaw