- On ma wiele problemów, ale posądzanie go o spekulację przekracza granice przyzwoitości - stwierdził premier. Marcinkiewicz jest doradcą inwestycyjnym banku Goldman Sachs, który spekulował polską walutą i stąd podejrzenia, że były szef rządu mógł mieć związek z atakiem.
Donald Tusk zapewnił, że ani on, ani żaden z jego ministrów nie byli "lobbowani przez Marcinkiewicza". Zdaniem premiera, sprawa ta jest nadmiernie rozdmuchana.
Kontrowersyjny wywiad
Kazimierz Marcinkiewicz zapewnia, że nigdy nie był doradcą w sprawach inwestycji walutowych, ale dziennikarzy, którzy go o to pytali, straszył sądem.
- Ponieważ Marcinkiewicz jest doradcą inwestycyjnym banku, moim obowiązkiem było zadać mu pytanie, czy i jaką rolę odegrał w grze na osłabienie złotego - mówi prowadzący wywiad z b. premierem Igor Janke (TV Puls/"Rzeczpospolita").
Kazimierz Marcinkiewicz zapewniał go: - Nigdy w ciągu siedmiu miesięcy mojej pracy dla Goldman Sachs nie doradzałem w sprawach inwestycji walutowych.
Po rozmowie zażądał jednak, by nie emitowano jego wypowiedzi. Jak twierdzi Janke, były premier miał powiedzieć, że "wszyscy chcą go zniszczyć" i postraszył redakcje sądem.
- Dziwię się zachowaniu premiera. Zadałem pytania, jakie powinienem, i zamieściłem jego odpowiedź, która wyjaśnia sprawę - komentuje dziennikarz.
Był taki bank
Bank inwestycyjny Goldman Sachs w którym pracuje Marcinkiewicz, zapowiedział w czwartek, że kończy spekulacyjną grę na osłabienie waluty w naszym regionie.
- Osłabienie waluty Europy Wschodniej przestaje być związane z sytuacją gospodarczą, a staje się wynikiem gry spekulacyjnej. Nie zamierzamy dłużej brać w tym udziału - piszą analitycy Goldman Sachs w nocie, jaka została opublikowana przez agencję Bloomberg. Instytucja przyznała jednak, że zdążyła zarobić na tej grze około 8 proc. w pół roku.
Ekonomista Ryszard Petru zaznaczył zaś, że ostatnie informacje banku powinny spowodować odpowiednią reakcję instytucji finansowych.