Marek Falenta, biznesmen ze Śląska, został przesłuchany przez śledczych w toruńskiej prokuraturze.
- Marek F. odmówił składania wyjaśnień i nie przyznał się - mówi prok. Artur Krause, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Toruniu. - Został mu postawiony zarzut z artykułu 270 kodeksu karnego.
Marek Falenta jest podejrzewany o to, że przed czerwcem 2014 roku podrobił dokument o zabezpieczeniu w maju tego samego roku kont bankowych jednej z firm w branży węglowej. Dokument był sygnowany - w opinii śledczych - podrobionym podpisem prokuratora z Prokuratury Okręgowej w Bydgoszczy. Następnie miał posłużyć się tym dokumentem w Komarowie w Rosji. Co tam robił? Śledczy nie zdradzają szczegółów dochodzenia. Wiadomo tylko, że chodziło o rozliczenia z firmą z branży węglowej ze wschodu.
Postanowienie, które jest przedmiotem postępowania śledczych w Toruniu, miało być jednym z dokumentów „wytworzonych podczas dochodzenia prowadzonego przez Prokuraturę Okręgową w Bydgoszczy.
Przypomnijmy, że bydgoscy śledczy od 2012 roku prowadzą sprawę dotyczącą nieprawidłowości w węglowych spółkach Składywęgla.pl i MM Group.
Chodzi o podejrzenie prania pieniędzy, ale zarzutów jeszcze nikomu nie postawiono - wyjaśniał śledczy.
Przeczytaj także: Marek Falenta: - Cieszę się, że do władzy doszli uczciwi ludzie [wideo]
Przełom nastąpił 6 czerwca 2014 roku. Do biur węglowych spółek weszli funkcjonariusze Centralnego Biura Śledczego. Zatrzymali 12 osób z kierownictwa firm, zabezpieczyli kilkadziesiąt teczek z dokumentacją, między innymi z fakturami potwierdzającymi wzajemny przepływ gotówki, maszyn do sortowania węgla o wartości ponad 3,5 mln zł. Wśród 12 zatrzymanych znaleźli się: Marcin W., założyciel i dyrektor generalny firmy, Arkadiusz Miłosz P., prezes oraz między innymi Tomasz P., radca prawny z Torunia.
Marcin W. usłyszał m.in. zarzuty kierowania grupą przestępczą, a jego pracownicy - oszustw, wyłudzania podatku VAT i wyprania około 85 mln zł. Pięć osób aresztowano. Do września jednak wszyscy, łącznie z Moniką, żoną Marcina W. wyszli na wolność. Za kratami pozostał szef węglowych spółek.
Falenta zapewniał, że nie ma nic wspólnego z podrobieniem dokumentu z prokuratury: - Zarzut uważam za absurdalny. Prokuratura nie ma kompletnie żadnego dowodu na jakąkolwiek moją winę - biznesmena cytuje Polskieradio.pl. - To kolejny atak i mam nadzieję, że ostatni rządu PO. Typowa gra polityczna.
Markowi Falencie grozi do 8 lat więzienia.
Wideo: Prokurator Artur Krause o zarzutach dla Marka Falenty
