https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Mariny to za mało? "Mors" zaprosił Pomorską na rejs motorówką po Brdzie

Maciej Czerniak
Klub "Mors” ma swoją siedzibę na barce zacumowanej w Brdyujściu (na zdj. Przemysław Ziętara i Edmund Puczyński)
Klub "Mors” ma swoją siedzibę na barce zacumowanej w Brdyujściu (na zdj. Przemysław Ziętara i Edmund Puczyński) autor
Nie wystarczy, że w Bydgoszczy powstaną cztery przystanie dla wodnych turystów. Dopłynięcie do nich utrudniają śluzy.

Nie wystarczy, że w Bydgoszczy powstaną cztery przystanie dla wodnych turystów. Goście najpierw muszą do nas dopłynąć, a utrudniają im to śluzy, które są zamykane w wolne dni. Zamieniliśmy się więc w turystów i spróbowaliśmy pokonać motorówką bydgoskie zapory wodne.

Wracamy do tematyki wodnej w Bydgoszczy. Po ukazaniu się naszego tekstu "Do Berlina daleko" napisał do nas Przemysław Ziętara z klubu motorowodnego "Mors". Zaprosił nas na przejażdżkę motorówką po Brdzie, by pokazać, z jakimi problemami borykają się bydgoscy wodniacy.

Barierki ratują Stary Port
Skorzystaliśmy z zaproszenia klubu "Mors" i na kilka godzin zamieniliśmy się w wodnych turystów zwiedzających Bydgoszcz z poziomu rzeki.
Naszą krótką wyprawę rozpoczęliśmy przy Starym Porcie. Rankiem wyruszyliśmy z Przemysławem Ziętarą i jego kolegą Edmundem Puczyńskim siedmiometrową motorówką w stronę Kanału Bydgoskiego.

- Sam pan widzi! - mówił Ziętara odwiązując cumę łodzi od barierki przy Starym Porcie - Chcemy, by odwiedzali nas turyści, a tu nawet nie ma gdzie porządnie zacumować. Trzeba wiązać łodzie do ogrodzenia. A i tak jest to możliwe tylko dzięki wysokiemu poziomowi wody w Brdzie.

Dogadać się ze śluzowym
Minęliśmy Wyspę Młyńską, nad głowami przesunęły się mosty Solidarności i przyszedł czas na pierwszy przystanek - na śluzie miejskiej. Po zapłaceniu 5,86 zł za śluzowanie, pozostało tylko czekać aż podniesie się poziom wody w zaporze.

- Chcielibyśmy wpłynąć na Kanał Bydgoski - oznajmia pracownikowi placówki Ziętara.

- Mogą was nie przepuścić, przy Bronikowskiego budują dla was przecież marinę. Żeby było gdzie zaparkować - żartuje śluzowy.

I rzeczywiście. Nie udało nam się już przepłynąć przez następną śluzę - mimo wcześniejszego telefonicznego zawiadomienia o naszych planach.

Turystyka w dni powszednie
Tym razem po prostu zabrakło szczęścia - śluza była prawdopodobnie nieczynna z powodu prac przy budowie przystani na Kanale Bydgoskim. Nawet jednak, gdyby nie trwała tam budowa, śluzy są zamykane w święta, weekendy oraz późnym wieczorem. Sobotnio-niedzielne wypady motorówką, czy kajakiem po Brdzie odpadają.

- Miasto ma wspaniałe plany. Mówi się o budowie marin i przystani w centrum Bydgoszczy. I dobrze - mówi Przemysław Ziętara. - Zapomniano tylko o tym, że najpierw turyści muszą do nas dopłynąć. Jak mają to jednak zrobić, gdy śluzy są nieczynne? Konieczne są też punkty, gdzie można uzupełnić paliwo. W Bydgoszczy nie ma ani jednej stacji paliw dla wodniaków.

Pomysł jest, ale pieniędzy brak
Na Kanale Bydgoskim aż do miejscowości Krzyż jest dwadzieścia jeden zapór. Dogadywanie się z pracownikami każdej kolejnej śluzy musi być koszmarem dla turysty. Nie mówiąc już o gościach z zagranicy. Śluzowi po prostu nie chcą pracować za darmo po godzinach.

- Te problemy wynikają ze złej organizacji. Nie wierzę, że zatrudnienie kilku dodatkowych pracowników to dla Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej koszty nie do udźwignięcia. A przecież te wydatki można zrekompensować. Turysta, który chce przepłynąć przez zaporę w dogodnym dla niego czasie, jest gotów zapłacić nawet dwa razy więcej za śluzowanie - byle nie zepsuć sobie nastroju w weekend - mówi Ziętara.

Brda na odcinku bydgoskim jest administrowana przez RZGW w Gdańsku. - Nie ma teraz funduszy na dodatkowe etaty. Na pewno w tym roku nie ma co oczekiwać żadnych zmian. Zdajemy sobie jednak sprawę z tego, że nowi pracownicy są potrzebni. Może sytuacja poprawi się w przyszłym sezonie - mówi Halina Czarnecka, dyrektor gdańskiej placówki.

No niestety Bydgoszcz podlega pod Gdańsk, bo już u naszego południowego sąsiada, na pomysły usprawniające turystykę wodną w Bydgoszczy, patrzą dużo przychylniej. Ludgarda Iłowska z bydgoskiego oddziału RZGW w Poznaniu, który zarządza m.in. Kanałem Bydgoskim, podziela zdanie Przemysława Ziętary:

- Opłacenie nadgodzin śluzowym, czy stworzenie kilku dodatkowych etatów to jedyne i najprostsze rozwiązanie.

Pół wieku miłości do wody
Rejs po Brdzie był możliwy dzięki uprzejmości osób skupionych w klubie motorowodnym "Mors". Członkowie tego stowarzyszenia, mimo że napotykają trudności w poruszaniu się po naszych drogach wodnych, nie zrażają się i już od pięćdziesięciu jeden lat popularyzują kulturę wodną.

Naszą wyprawę zakończyliśmy w Brdyujściu - tuż obok śluzy Czersko Polskie. Tam właśnie stoi zacumowana przy brzegu zabytkowa piękność - kilkudziesięciometrowa barka z 1929 roku. Na jej pokładzie od ponad dwudziestu lat klub "Mors" ma swoją siedzibę.

Do tematyki śluz, Kanału Bydgoskiego i marin jeszcze wrócimy na łamach Pomorskiej.

Podstawa to dobre kontakty ze śluzowymi. Tu - rozmowa na śluzie miejskiej tuż za mostami Solidarności.

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska