Mariusz Wach (36-8, 19 KO) w grudniu skończy 42 lata. W starciu z 32-letnim Arsłanbekiem Machmudowem (14-0, 14 KO) nie był faworytem. Rosjanin jest niepokonany w zawodowym ringu, a wszystkie 14 walk wygrał przed czasem. Choć w nocy z soboty na niedzielę czasu polskiego pojawiły się nadzieje, że Polak może zostać jego pierwszym pogromcą.
Wach od początku potyczki starał się wyróżniać i skutecznie utrudniał rywalowi realizować swój plan. Trudno było nie odnieść wrażenia, ze Machmudow chciał zakończyć walkę jednym prawym sierpowym. Pięściarz z Krakowa blokował jego ciosy, a skracając dystans nie pozwalał przeciwnikowi złapać odpowiedniego rytmu. Natomiast pod koniec trzeciej rundy to Wach wyprowadził prawy na tyle mocny, że Machmudowowi wypadł ochraniacz na szczękę.
Początek końca walki miał miejsce w końcówce piątej rundy. Rosjanin najpierw trafił sierpowym, za chwilę poprawił podbródkowym i chyba tylko doświadczenie Wacha sprawiło, że dotrwał on do gongu. Machmudow musiał to widzieć, bo szóste starcie rozpoczął o wiele bardziej dynamicznie niż poprzednie. Prawym sierpowym posłał Wacha na deski, a nim ten upadł przyjął jeszcze kilka lżejszych ciosów. Co prawda Polak wstał, ale zdaniem sędziego nie nadawał się do dalszej rywalizacji.
Dla 41-letniego Wacha to ósma przegrana w karierze, druga z rzędu i pierwszy raz, gdy padł na deski.
