Z wtorku na środę rodziców Marty obudził telefon. Z Londynu. Ktoś mówił, że córka nie żyje, że znaleziono ją w rzece w walizce. Trzeba do Londynu przyjechać, załatwić formalności. Nie, nie, Państwo nie zobaczą córki... Ale przecież sukienkę jakąś ładną trzeba przywieźć, ubrać Martusię...
- Kiedy pani Ewa z mężem nam o tym wszystkim opowiadała - mówi Krystyna Kotowicz z Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Dobrczu - to można było odnieść wrażenie, że nie wierzą w śmierć Marty. Chcą pojechać do Londynu, zobaczyć zwłoki, by powiedzieć: - To nie jest nasza córka...
Pani Ewa od kilkunastu lat pracuje w szkole w Dobrczu. - Przyszła do mnie i poprosiła o kilka dni wolnych - wspomina dyrektor Zinajda Ignaczak. - Powiedziała, że córka jest w Londynie, nie daje znaku życia, a serce matki podpowiada jej, że coś się stało.
W poniedziałek rodzice dziewczyny pojechali do Bydgoszczy zgłosić w komendzie policji zaginięcie córki. Stróże prawa nie przyjęli zgłoszenia. Z wtorku na środę dowiedzieli się, że córka nie żyje. Że zabójcą jest jej chłopak. W środę przyjechał do nich policjant. Spisał zeznania.
Wieść o śmierci Marty gruchnęła w Trzeciewcu w środę wieczorem. Trąbiły już o tym telewizja i radio. Rodzina L. mieszka tu od 18 lat. Na piętrze dużego siedmiorodzinnego domu. - Marta to taki kochany dzieciak. Grzeczna, spokojna, miła - wspomina Krzysztof Sowa, sąsiad z parteru. - Cztery lata temu odwoziłem ją samochodem do Bydgoszczy na PKS do Warszawy, gdy wyjeżdżała po raz pierwszy do Londynu. Wesoła, szczęśliwa, że pracę już ma tam zaklepaną. Odwiedzała tu rodziców. Raz przyjechała z tym swoim chłopakiem. Panie, że też kary śmierci nie ma dla takich zbójców!
- Łukasz, brat Marty, jak miał 17-18 lat grał u nas w piłkę nożną - wspomina Czesław Musialik, prezes GKS Dobrcz. - Na bramce stał, bardzo dobry był. I Martę też myśmy wszyscy znali. Ładna, drobna dziewczynka, spokojna, z moim wnukiem do szkoły chodziła. Ona skończyła szkołę handlową w Bydgoszczy. Łukasz ożenił się, pracuje teraz w Holandii. I tylko on im został.
Więcej w piątkowej "Gazecie Pomorskiej". Możesz też kupić e-wydanie.
Czytaj e-wydanie »